25 stycznia 2011

Zaangażowanie


Rozumiem, że służba ma żywotne znaczenie dla zdrowienia, ale często zastanawiam się: "Co mogę zrobić?" Winienem po prostu zacząć od wykorzystania okazji, jakie stwarza mi dzisiejszy dzień - rozejrzeć się wokół i sprawdzić, gdzie, jak i komu mogę się przydać. Może trzeba na przykład opróżnić z niedopałków popielniczki? Czy mam sprawne ręce i nogi, żeby to zrobić? I nagle, w tak prosty sposób, okazuję zaangażowanie! Najlepszy mówca na mityngu spikerskim może fatalnie parzyć kawę; analfabeta może najcieplej przyjmować tych, którzy przyszli na mityng po raz pierwszy; komuś, kto lubi sprzątać po mityngu, mogą sprawiać kłopot formalności bankowe - a jednak każda z tych osób i każde z tych zajęć jest niezbędne do tego, aby grupa działała i spełniała swój cel. Cud służby polega na tym, że gdy używam tego, co jest mi dane, to odkrywam, że mogę zrobić znacznie więcej niż przypuszczałem.

24.01

Nie komplikuj


Po wielu latach zachowywania trzeźwości, od czasu do czasu stawiam sobie pytanie:"Czy to naprawdę może być aż takie proste?" A potem na mityngach, spotykam niegdysiejszych cyników i sceptyków, którzy dzięki AA wyrwali się z piekła nałogu - uporządkowali swoje życie, nauczyli się znosić siebie i świat bez pomocy alkoholu, podzielili swój czas na dwudziestoczterogodzinne odcinki i żyją w teraźniejszości, stosują kilka zasad Programu najlepiej jak potrafią. Gdy widzę to wszystko, po raz kolejny uzmysławiam sobie, że chociaż nie zawsze jest łatwo, to Program działa - o ile tylko niczego zbytnio nie komplikuję.

22.01

Wiara przez okrągłą dobę


Kwintesencja mojej duchowości - i trzeźwości - zasadza się na dwudziestoczterogodzinnej wierze w Siłę Wyższa. Przystępując do wszystkich codziennych zajęć i poczynań, powinienem zdawać się na Boga, jakkolwiek Go pojmuję. Jakże uspokajające jest dla mnie przeświadczenie, że Bóg działa w ludziach i poprzez nich! Czy w codziennych chwilach wytchnienia umiem przypomnieć sobie konkretne przykłady Jego Obecności? Czy zadziwia mnie i podnosi na duchu fakt, że On aż tyle razy w oczywisty sposób okazał swoją moc? Po brzegi przepełnia mnie wdzięczność za to, że Bóg uczestniczy w moim życiu i zdrowieniu.Gdyby nie działanie tej wszechmocnej Siły we wszystkich moich poczynaniach, znów popadłbym w chorobę - a może nawet umarł.

Wiara musi być w nas i przemawiać przez nas dwadzieścia cztery godziny na dobę. Inaczej zginiemy!
> ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR13

Czy napicię się może pomóc


Gdy jeszcze piłem, na sytuacje jakie niesie życie, nie umiałem odpowiadać jak inni, zdrowsi ode mnie ludzie. Najdrobniejszy incydent wprawiał mnie w stan, w którym wierzyłem, że muszę się napić, aby zagłuszyć swoje uczucia. Ale zagłuszanie ich nie polepszało sytuacji, toteż dalej szukałem ucieczki, sięgając po następną butelkę.Dziś muszę być świadom swojego uzależnienia od alkoholu. Nie mogę sobie pozwolić na złudne przekonanie, że potrafię kontrolować moje picie - gotów byłbym znów pomyśleć, że kontroluję swoje życie. A iluzoryczne poczucie kontroli fatalnie wpływa na moje zdrowienie.

18.01

Szczęście przychodzi niepostrzeżenie


Prostota programu AA uczy mnie, że szczęście nie jest czymś, czego mogę "żądać" lub "domagać się". Przychodzi ono do mnie po cichutku, gdy służę sobą innym. Kiedy wyciągam pomocną dłoń do nowicjusza lub kogoś, kto wrócił do Wspólnoty po zapiciu, z nieopisaną wdzięcznością i szczęściem odkrywam, że umacniam tym swoją własną trzeźwość.

17.01

Dosięgnąć dna


Sięgnięcie dna otworzyło mi umysł i uczyniło mnie chętnym do spróbowania czegoś innego niż picie. Ja osobiście, spróbowałem uczestnictwa w AA. Moje nowe życie we Wspólnocie przypominało trochę naukę jazdy na rowerze: AA stało się dla mnie zarówno polem treningowym, jak i wspierającym nauczycielem. Nie żebym od początku aż tak bardzo chciał pomocy - po prostu nie chciałem już więcej cierpieć. Moje pragnienie, by nie sięgnąć znów dna, okazało się silniejsze niż moje pragnienie picia. I na początku właśnie to utrzymywało mnie w trzeźwości. Ale po jakimś czasie wziąłem się za Kroki i pracowałem nad nimi najlepiej jak potrafiłem. I szybko uświadomiłem sobie, że moje postawy i działania ulegają zmianie - choćby tylko nieznacznej. I tak, dzień po dniu, osiągnąłem zgodę na siebie i spokój z innymi, i moje rany zaczęły się goić. Dziękuje Bogu za pole treningowe i wspierającego nauczyciela - czyli za Anonimowych Alkoholików.

16.01

Niczego nie żałuj


Gdy przetrzeźwiałem, zacząłem uzmysławiać sobie, jak wiele czasu i spraw zmarnotrawiłem w życiu - i ogarnęło mnie wówczas przytłaczające poczucie winy i żal z powodu straconej przeszłości. Kroki Czwarty i Piąty ogromnie mi pomogły uleczyć w sobie te zakłócające spokój odczucia. Dowiedziałem się, że mój egoizm, egocentryzm i nieuczciwość miały swe źródło przede wszystkim w alkoholu i że nadużywałem go dlatego, że jestem od niego uzależniony. Teraz widzę, że nawet najdrastyczniejsze z moich dawnych doświadczeń mogą przemienić się w złoto, ponieważ jako trzeźwiejący alkoholik mogę się nimi podzielić, a tym samym - pomóc innym alkoholikom, zwłaszcza nowicjuszom. Utrzymując od kilkunastu lat trzeźwość w AA, nie żałuję już przeszłości; jestem po prostu wdzięczny, że umiałem być świadom Bożej miłości i pomocy, jaką mogę służyć innym we Wspólnocie.

14.01

Nic sie nie dzieje z dnia na dzień


"Wystarczy, że nie będę pić, a wszystko dobrze się ułoży". Gdy nieco przetrzeźwiałem, po raz pierwszy zobaczyłem, jakim rozgardiaszem stało się przez lata picia moje życie. Miałem problemy w domu i w pracy; kłopoty natury finansowej i prawnej; kurczowo trzymałem się starych przekonań religijnych; byłem skłonny pozostawać ślepy na niektóre cechy mojego charakteru, gdyż kazałyby mi one ujrzeć siebie jako osobę beznadziejną i mogłyby mnie znów popchnąć do ucieczki przed sobą i życiem. Wskazówki, jakie znalazłem w Wielkiej Księdze, pomogły mi rozwiązać w s z y s t k i e moje problemy. Jednak nie stało się to z dnia na dzień ani też na pewno nie samoczynnie, bez żadnego wysiłku z mojej strony. Trzeba, bym zawsze umiał docenić miłosierdzie Boże i dobrodziejstwa, jakie kryją się w każdym problemie, w obliczu którego staję.

13.01

Stuprocentowa refleksja


Na długo przed tym, zanim zdołałem uzyskać trzeźwość w AA, wiedziałem z całą pewnością, że alkohol mnie zabija - ale pomimo tej wiedzy nie byłem w stanie zaprzestać picia. Gdy więc zetknąłem się z Krokiem Pierwszym, bez trudu przyznałem, że brak mi mocy, która pozwalałaby mi nie pić. Ale czy przestałem kierować swoim życiem? Ależ skąd, nigdy! Toteż pięć miesięcy po wstąpieniu do AA wróciłem do picia, nie rozumiejąc dlaczego.
Później, gdy ponownie zjawiłem się w AA, liżąc rany, dowiedziałem się, że Krok Pierwszy jest jedynym, który można "postawić" ze stuprocentową perfekcją; i ze jedynym sposobem na to, by "przerobić'' go w stu procentach, jest w stu procentach go przyjąć. Miało to miejsce wiele dwudziestoczterogodzinnych odcinków czasu temu i od tamtej pory nie musiałem już więcej "podchodzić" do tego Kroku.


11.01

Zjednoczenie w wysiłku


Przyszedłem do AA, ponieważ nie byłem już w stanie kontrolować mojego picia. Może popchnęły mnie do tego utyskiwania mojej żony, a może interwencja policji; a może to ja sam wiedziałem w głębi serca, że nie potrafię pić tak jak inni - ale nie chciałem się do tego przyznać, gdyż wizja życia bez alkoholu napawała mnie przerażeniem. Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet zjednoczonych w wysiłku przeciwko wspólnej nam wszystkim, śmiertelnej chorobie. Życie każdego z nas jest powiązane z życiem wszystkich pozostałych, tak jak łączą się ze sobą życia rozbitków, którzy przetrwali katastrofę na szalupie ratunkowej. Jeśli będziemy zgodnie współdziałać, to b e z p i e c z n i e d o p ł y n i e m y d o b r z e g u.



10.01

Działanie opatrznośći


W moim przypadku, działanie Opatrzności (rozumianej jako przejaw boskiej opieki i przewodnictwa) nastąpiło wtedy, gdy doświadczyłem całkowitego bankructwa, jakie niesie ze sobą aktywny alkoholizm - z mojego życia zniknęło wszystko co miało znaczenie. Zadzwoniłem do AA i od tamtej chwili moje życie radykalnie się zmieniło. Kiedy przypominam sobie ów szczególny moment, to wiem, że Bóg działał w moim życiu już na długo przed tym, zanim byłem w stanie uznać i zaakceptować jakiekolwiek koncepcje natury duchowej. Ten pojedynczy akt Opatrzności sprawił, że odstawiłem kieliszek i rozpocząłem moją podróż ku trzeźwości. Dzięki boskiej opiece i przewodnictwu, moje życie wciąż na nowo się przede mną otwiera. Krok pierwszy - w którym uznałem swoją bezsilność wobec alkoholu i to, że nie kieruję swoim życiem - nabiera dla mnie, dzień po dniu, coraz głębszego znaczenia: we wspólnocie AA, która uratowała mi życie i ciągle mi je daje.



09.01

Czy mam wybór


Moja bezsilność wobec alkoholu nie przemija z chwilą, gdy zaprzestaję picia. Chcąc zachować trzeźwość, wciąż nie mam wyboru - nie mogę pić. M a m natomiast wybór co do tego, żeby przyjąć "pomoc duchową" (Anonimowi Alkoholicy, str 21). Gdy to robię, moja Siła Wyższa uwalnia mnie od braku wyboru - i utrzymuje mnie w trzeźwości j e s z c z e j e d e n d z i e ń. Gdybym sam umiał dziś wybrać n i e p i c i e, po cóż byłoby mi potrzebne AA albo Siła Wyższa?



08.01

Punkt zwrotny


Co dzień znajduję się w jakimś punkcie zwrotnym. Moje myśli i działania mogą popchnąć mnie ku rozwojowi albo zepchnąć na drogę starych nawyków i picia. Czasem punkty zwrotne oznaczają początek - na przykład, gdy zamiast kogoś surowo skrytykować, zaczynam go chwalić, albo gdy zamiast męczyć się samemu, zaczynam prosić innych o pomoc. Kiedy indziej punkty zwrotne oznaczają koniec - na przykład, gdy wyraźnie widzę, że powinienem przestać hodować urazę albo oddawać się krzywdzącemu samolubstwu. Co dzień wiele moich niedostatków wystawia mnie na pokusę; ale dzięki temu też co dzień mam okazję uświadomić je sobie. Co dzień, w takiej czy innej formie, dają o sobie znać moje wady: potępianie siebie, skłonność do uciekania, złość, zarozumialstwo, chciwość, pycha.
Korzystanie z półśrodków w celu pozbycia się tych wad tylko paraliżuje moje wysiłki. Jedynie gdy z całkowitym oddaniem proszę o pomoc Boga, to staję się chętny - i zdolny - do zmiany.


07.01

Zwycięstwo poprzez kapitulacje


Gdy alkohol objął swym wpływem każdy aspekt i zakątek mojego życia, gdy butelki stały się symbolem całego mego pobłażania sobie i przyzwolenia na wszystko, gdy wreszcie zrozumiałem, że o własnych siłach nie pokonam potęgi alkoholu - wówczas uświadomiłem sobie, ze ostatnią deską ratunku może być dla mnie tylko kapitulacja. Poddając się, odniosłem zwycięstwo - zwycięstwo nad własnym egoizmem i wygodnictwem, zwycięstwo nad moim upartym opieraniem się życiu, jakie zostało mi dane. Gdy zaprzestałem walki - z kimkolwiek i czymkolwiek - wkroczyłem na drogę trzeźwości, pogody ducha i spokoju.


5.01