16 marca 2011

Jakkolwiek go pojmujemy


Przyjaciel mój wystąpił z iście rewolucyjnym dla mnie wówczas
pomysłem. Powiedział: "Dlaczego nie przyjmiesz swojej własnej koncepcji Boga*?" Uderzyło mnie to.
Stopniały nagle lodowate góry intelektu, w którym cieniu żyłem i marzyłem od tylu lat.
Znalazłem się nagle w blasku słońca.
Była to przecież wyłącznie kwestia mojej chęci, by uwierzyć w moc ponad moje siły. Niczego więcej, nie było mi trzeba na tym etapie, by zrobić początek.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 10

Pamiętam, że wielokrotnie spoglądałem w niebo, zastanawiając się, kto stworzył wszechświat i dał początek życiu, i w jaki sposób.
Gdy przyszedłem do AA, zgłębienie jakiegoś rodzaju wymiaru duchowego stało się dla mnie niezbędnym składnikiem stabilnej trzeźwości.
Po zapoznaniu się z rozmaitymi wersjami Wielkiego Wybuchu, z naukową włącznie, wybrałem prostotę i swoim Bogiem* - takim, jak ja Go pojmuję - uczyniłem Wielką Siłę, która ten wybuch umożliwiła.
Uznałem, że skoro Bóg* ten panuje nad tak przepastnym wszechświatem, to bez wątpienia będzie On też w stanie udzielić mi swego przewodnictwa w myśleniu i działaniu - jeśli tyko będę gotowy je od Niego przyjąć.
Wiedziałem jednak, że nie mogę oczekiwać Jego pomocy, jeżeli się od niej odwrócę i dalej będę żył po swojemu. Stałem się gotowy uwierzyć i od tamtej pory minęło już dwadzieścia sześć lat mojej trwałej i
przynoszącej radość trzeźwości.