27 grudnia 2011

Rozwiązywanie problemów


W procesie zdrowienia, jaki opisano w Wielkiej Księdze, z czasem uświadomiłem sobie, że te same zalecenia, które pozwalają mi uporać się z alkoholizmem, pomagają mi też uporać się z wieloma innymi sprawami. Ilekroć odczuwam złość albo frustrację, tylekroć w stanach tych widzę przejaw mojego głównego problemu wewnętrznego, którym jest alkoholizm. Gdy ,,idę'' drogą wytyczoną przez Kroki, z doskwierającą mi trudnością udaje mi się zwykle poradzić sobie na długo przed dojściem do dwunastej ,,sugestii'' - a na te problemy, które nadal mi dokuczają, najlepszym lekarstwem okazuje się niesienie posłania innemu alkoholikowi. Zasady AA naprawdę rozwiązują moje problemy! Ani razu nie zdarzyło się, żeby mnie zawiodły - i zaprowadziły mnie na drogę życia, którą uważam za satysfakcjonującą i pożyteczną

2712

26 grudnia 2011

Akceptowanie sukcesów i porażek


Po tym, jak znalazłem AA i przestałem pić, nieco czasu zajęło mi zrozumienie, dlaczego Krok Pierwszy składa się z dwóch części: tej, która mówi o mojej bezsilności wobec alkoholu, i tej, która mówi o mojej niezdolności do kierowania swoim życiem. Na takiej samej zasadzie, przez długi czas uważałem, że jeśli chcę żyć w zgodzie z Dwunastoma Krokami, to wystarczy, że będę starał się ,,nieść posłanie innym alkoholikom''. Rozumując w ten sposób, przyśpieszałem nieco bieg rzeczy. Zapominałem bowiem, że wszystkie Dwanaście Kroków stanowi całość i że także Krok Dwunasty składa się z więcej niż jednej części. W końcu nauczyłem się, że muszę ,,stosować te zasady'' we wszystkich dziedzinach mojego życia. Sumiennie pracując nad wszystkimi Krokami, nie tylko zachowuję trzeźwość i pomagam innym ją osiągnąć, ale również trudności, jakie sprawia mi życie, przeobrażam w radość życia.

20 grudnia 2011

Dawanie jako źródło satysfakcji


Dzięki niesieniu posłania w ramach Dwunastego Kroku zrozumiałem, na czym polega radość i satysfakcja, jaka płynie z dawania, gdy nie oczekuje się niczego w zamian. Początkowo spodziewałem się, że ludzie, którym pomagałem, będą zdrowieć; szybko jednak przekonałem się, że wcale nie musi się tak stać. Kiedy nabrałem dość pokory, żeby zaakceptować fakt, że nie każde niesienie posłania kończy się sukcesem, stałem się otwarty na przyjęcie ,,nagród'', jakie płyną z bezinteresownego dawania.

18 grudnia 2011

Uczciwość


Cud AA polega na tym, że mówię tylko o własnych doświadczeniach, o tym, co mi się przydarzyło. Nie tracę czasu na udzielanie rad - ponieważ gdyby rady spełniały swoje zadanie, to nikt nie trafiałby do AA. Muszę jedynie pokazać, co przyniosła mi trzeźwość i jakie zmiany zaszły w moim życiu. Jeśli nie dość podkreślę znaczenie duchowego aspektu Programu, będę nieuczciwy. Nie powinno się przedstawiać fałszywego obrazu trzeźwości. A prawda jest taka, że trzeźwieję dzięki łasce mojej Siły Wyższej - co z kolei umożliwia mi dzielenie się doświadczeniem z innymi.

11 grudnia 2011

Prawdziwa pokora


Doświadczenie pokazało mi, że jako osoba uzależniona od alkoholu mam skłonność do wpadania w pychę i posiadania wygórowanego mniemania o sobie. Kierując się dobrymi na pozór intencjami, potrafię zmienić swój sposób postępowania, aby uparcie szukać swego. Wówczas górę bierze moje ego i tracę z oczu mój podstawowy cel. Zdarza się nawet, że to sobie przypisuję zasługi za to, co zdziałał w moim życiu Bóg. Takie przesadne poczucie własnej ważności jest niebezpieczne dla mojej trzeźwości i może wyrządzić szkodę Wspólnocie jako całości. Ochroną przed tym jest dla mnie Tradycja Dwunasta, która służy mi do utrzymywania w sobie pokory. Zarówno jako człowiek, jak i jako uczestnik AA zdaję sobie sprawę, że nie mogę pysznić się swoimi osiągnięciami i dokonaniami, gdyż to ,,Bóg czyni dla nas to, czego sami nie moglibyśmy dla siebie uczynić''

6 listopada 2011

Puść to i pozwól działać Bogu


...prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas
oraz o siłe do jej spełnienia.

Kiedy coś "puszczam i pozwalam działać Bogu",to myślę jasno i mądrze.
Nie roztrząsając w myślach jakiejś trudnej lub przykrej sprawy,
szybko oddalam od siebie to, co sprawia mi ból i wywołuje poczucie dyskomfortu.
Ponieważ niełatwo mi jest rozstać się z takimi kłopotliwymi
czy niepokojącymi myślami i postawami, które są dla mnie przyczynami ogromnej udręki,
w takich chwilach muszę pozwolić, aby Bóg - jakkolwiek Go pojmuje - wyzwolił je i "wypuścił na zewnątrz mnie", a następnie samemu je "puścić " tu i teraz.
Otrzymując pomoc od Boga, mogę przeżywać życie dzień po dniu i radzić sobie
ze wszystkimi wyzwaniami, jakie napotykam na swojej drodze.
Dopiero wtedy bowiem żyje życiem zwycięskim i pokonawszy alkohol, czerpię zadowolenie i przyjemność ze swojej trzeźwości.




5 listopada 2011

Poddaj sie prądowi


Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytacje do coraz doskonalszej więzi z
Bogiem , jakkolwiek Go pojmujemy...

Pierwsze słowa,jakie wypowiadam,wstając rano z łóżka ,brzmią:
"Wstaje, Boże, aby wypełniać Twoja wole". To najkrótsza modlitwa, jaka znam, i jest ona we mnie głęboko zakorzeniona.
Modlitwa nie zmienia
nastawienia Boga do mnie - zmienia moje nastawienie do Niego.
W odróżnieniu od modlitwy , medytacja jest czasem ciszy i
milczenia. Koncentracja oznacza odprężenie fizyczne, spokój
emocjonalny, skupienie umysłu i świadomość duchowa. Jeden ze sposobów na otwarcie się na Boga i doskonalenie świadomej więzi
z Nim polega na podtrzymywaniu w sobie postawy wdzięczności.
Wygląda na
to, że w dni ,w które odczuwam wdzięczność, w moim życiu wydarzają się dobre rzeczy.
Jednakże w chwili , gdy zaczynam przeklinać swoje życie, ów
strumień dobra natychmiast ustaje.
To nie Bóg zatrzymuje jego
przepływ, tylko moje własne nastawienie negatywne.


Jakość wiary



Bóg nie zsyła mi dóbr materialnych, nie uwalnia od cierpienia ani nie chroni przed różnymi nieszczęściami - zapewnia mi natomiast dobre życie, umiejętność radzenia sobie z tym, co mnie spotyka, i spokój umysłu. Moje modlitwy są prościutkie; najpierw wyrażam wdzięczność za wszystkie dobre rzeczy w moim życiu, nawet jeśli doszukanie się ich sprawia mi niejaką trudność; potem proszę jedynie o siłę i mądrość, jakich potrzebuje, by wypełnić Jego wole. Bóg odpowiada mi, dostarczając rozwiązań dla moich problemów, podtrzymując moja zdolność do przeżycia mimo codziennych frustracji - i to z taką pogoda ducha, której istnienia nie podejrzewałem - oraz użyczając mi siły potrzebnej do stosowania zasad AA we wszystkich moich codziennych poczynaniach.

22 października 2011

Tolerancja


Przyszła mi do głowy taka myśl, że wszyscy ludzie są do pewnego stopnia chorzy emocjonalnie.
Czy może być inaczej? Któż z nas jest doskonały pod względem duchowym? Albo pod względem fizycznym? Jak ktokolwiek mógłby być doskonały pod względem emocjonalnym? Cóż zatem innego można zrobić, jak tylko znosić siebie nawzajem i traktować się wzajemnie tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani w podobnych okolicznościach?
Na tym polega prawdziwa miłość.

9 października 2011

Codzienny obrachunek


... z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.



Do mojego nowego życia - życia w trzeźwości - podszedłem z niesłychanym entuzjazmem. Zdobyłem mnóstwo nowych przyjaciół, a wielu moich starych przyjaciół, pobitych przez nałóg, zaczęło coś ze sobą robić. Życie było podniecające, tak że zacząłem nawet czerpać radość ze swojej pracy - a nawet odważyłem się napisać sprawozdanie o tym, że niedostatecznie dba się o niektórych naszych klientów. Pewnego dnia jeden z moich współpracowników poinformował mnie, że szef jest rozeźlony nie na żarty, gdyż skarga- przedłożona ponad jego głową - naraziła go na nieprzyjemności w kontaktach z przełożonymi. Wiedziałem, że chodzi o moje sprawozdanie, i zacząłem czuć się odpowiedzialny za kłopoty, na jakie naraziłem szefa.
Gdy porozmawiałem o tym z rzeczonym kolegą, zapewniał mnie, że przeprosiny nie są konieczne, ale szybko nabrałem przekonania, że muszę coś zrobić, niezależnie od tego, czym się to skończy.
Gdy powiedziałem szefowi, że w moim odczuciu przyczyniłem się do jego trudności, był szczerze zdziwiony. Jednak spotkanie to przyniosło nieoczekiwane rezultaty - szef i ja zgodziliśmy się co do potrzeby bardziej bezpośredniej i skuteczniejszej współpracy w przyszłości.




7 października 2011

Codzienna obserwacja siebie


Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny...


Z pewnika duchowego, do którego odnosi się Krok Dziesiąty -
mówiącego, że ilekroć odczuwam zdenerwowanie, to,
niezależnie od powodu tego zdenerwowania, świadczy to o
tym, że coś jest nie w porządku ze mną samym - dowiaduję się
też, że nie ma od tej zasady wyjątków. Choćby nie wiem jak
nierozsądni wydawali mi się inni, to ja ponoszę
odpowiedzialność za to, by nie zareagować negatywnie.
Niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz, zawsze będę
miał prawo - i obowiązek - zdecydować, jak chcę się do tego
wewnętrznie ustosunkować. To ja sam kreuję swoją własną
rzeczywistość. Sporządzając codzienny obrachunek, wiem, że
muszę przestać osądzać innych. Jeśli to robię, to tym samym
prawdopodobnie osądzam też siebie. Ten, kto najbardziej
wyprowadza mnie z równowagi, jest zarazem moim
najlepszym nauczycielem. Od osoby tej mogę się wiele nauczyć
i - w głębi serca - powinienem jej być wdzięczny.


16 września 2011

Stoimy - i upadamy - razem


Tak jak Dwanaście Kroków nie bez powodu napisane jest w określonej kolejności, podobnie rzecz ma się z Dwunastoma Tradycjami. Pierwszy Krok i Pierwsza Tradycja mają wpoić mi dość pokory, ażebym miał szansę przeżyć. Razem stanowią podstawę, na której oparte są wszystkie pozostałe Kroki i Tradycje. Proces ukrócania ego pozwala mi wzrastać jako jednostce z pomocą Kroków i jako członkowi grupy - z pomocą Tradycji.
Pełna akceptacja Tradycji Pierwszej pozwala mi odłożyć na bok osobiste ambicje, lęki i złość, kiedy kolidują one z naszym wspólnym dobrem, pozwalając mi tym samym pracować z innymi na rzecz wzajemnego wspierania się w przetrwaniu. Bez Pierwszej Tradycji miałbym niewielkie szanse na utrzymanie jedności, jakiej trzeba, by skutecznie pracować z innymi; bez niej rozsypałyby się też pozostałe Tradycje, cała Wspólnota i moje życie.




9 września 2011

Usuwanie zagrożeń dla trzeźwości



... z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.


Krok Dziewiąty przywraca mi poczucie przynależności - nie tylko do rodziny ludzkiej, ale także do codziennego życia w świecie. Najpierw Krok ten sprawia, że opuszczam bezpieczną atmosferę AA, aby zetknąć się z ludźmi spoza Wspólnoty, z "ludźmi z zewnątrz" - i odbywam to spotkanie na ich warunkach, a nie na moich.
Działanie to budzi strach, ale jest też niezbędne, jeśli mam wrócić do "normalnego" życia. Później Krok Dziewiąty pozwala mi usunąć zagrożenia dla trzeźwości, uleczając moje dawne związki i relacje z ludźmi. Wskazuje mi on drogę do bardziej pogodnej trzeźwości, pozwalając mi uprzątnąć rumowisko przeszłości, które w innym razie mogłoby być dla mnie śmiertelnie niebezpieczne.


7 września 2011

Równowaga emocjonalna


Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe...


Gdy robię przegląd moich lat picia, przypominam sobie wielu ludzi, którzy tylko okazjonalnie otarli się o moje życie, ale których dni zakłóciłem swoją złością i sarkazmem. Ludzi tych nie jestem w stanie odnaleźć, więc nie mogę im bezpośrednio zadośćuczynić.
Jedyne zadośćuczynienie, jakiego mogę dokonać wobec tych zaginionych bez śladu osób, jedyna "zmiana na lepsze", jaką mogę im zaoferować - to zadośćuczynienie niebezpośrednie, dokonane wobec innych ludzi, których drogi życiowe przecinają się na krótko z moją.
Uprzejmość i życzliwość - jeśli ćwiczę je regularnie - pomagają mi żyć w stanie równowagi emocjonalnej, w spokoju i zgodzie ze sobą.


6 września 2011

Prośba o pomoc i opieke


Sam nie dawałem sobie rady z życiem.
Próbowałem tej drogi, ale nic z tego nie wyszło.
Przez mój "najcięższy grzech" sięgnąłem najniższego dna,
i - niezdolny nawet do codziennego funkcjonowania - zaakceptowałem fakt, że rozpaczliwie potrzebuję pomocy.
Zaprzestałem walki i całkowicie poddałem się Bogu.
I dopiero wtedy zacząłem dorastać! Bóg wszystko mi przebaczył.
Lekarze wątpili, czy przeżyję, więc musiała mnie uratować Siła Wyższa.
Teraz ja sam również sobie przebaczam i cieszę się wolnością, której nigdy przedtem nie zaznałem.
Swoje serce i umysł otworzyłem na Boga.
Im więcej się uczę, tym mniej wiem - co rozwija we mnie pokorę - ale szczerze chcę nadal wzrastać.
Cieszę się też pogodą ducha, ale tylko wtedy, gdy całkowicie powierzam swoje
życie Bogu. Dopóki jestem uczciwy wobec siebie i proszę Go o pomoc, dopóty
mogę wieść to przynoszące satysfakcję życie.
"Tylko dzisiaj" dążę do spełnienia w życiu Jego woli wobec mnie - na trzeźwo.
Dziękuję Mu, że mogę dziś wybrać niepicie.
Dzisiaj życie jest piękne!




10 sierpnia 2011

...Osób, które skrzywdziliśmy



... i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.


W Kroku Ósmym mowa jet o *wszystkich* osobach, które skrzywdziliśmy. Nie mogę umieścić na liście tylko kilku wybranych nazwisk ani nikogo pominąć. Maja się na niej znaleźć *wszyscy*, którym wyrządziłem krzywdę. Od razu widać, że Krok ten wiąże się z przebaczeniem - bo jeśli nie będę gotów komuś wybaczyć, to nie umieszczę jego nazwiska na liście. Zanim przystąpiłem do sporządzania jej, odmówiłem króką modlitwę: "Przebaczam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili - kiedykolwiek i w jakichkolwiek okolicznościach."
Gdy odmawiam modlitwę "Ojcze nasz...", dobrze mi robi chwila zadumy nad jakże ważnymi słowami: "... jako i my ...".
"I odpuść nam nasze winy *jako i my* odpuszczamy naszym winowajcom". "Jako i my" oznacza tu: "w taki sam sposób, w jaki ja przebaczam innym. Jeśli żywię do kogoś samonapędzającą się nienawiść lub urazę, to odmawiając ten fragment modlitwy, powinienem prosić Boga aby tchnął we mnie ducha przebaczenia.



9 sierpnia 2011

Zrobiliśmy liste...


Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy..."


Gdy przymierzyłem się do Kroku Ósmego, zastanawiałem się, jak niby mam zrobić listę osób, które skrzywdziłem - osób tych było przecież tak wiele, a niektóre z nich już nie żyły.
Pewne krzywdy nie były zbyt poważne, a jednak nie dawały mi spokoju. W pracy nad tym Krokiem głównym zadaniem stało się dla mnie osiągnięcie gotowości do jak najlepszego zadośćuczynienia w odpowiednim czasie. Tam, gdzie jest wola zrobienia czegoś, tam znajdzie się też sposób, by to zrobić; jeśli więc chcę poczuć się lepiej, muszę zrzucić z siebie ciężar winy. W spokojnym umyśle nie ma miejsca na poczucie winy. Jeśli będę szczery i uczciwy wobec siebie, to z pomocą Siły Wyższej oczyszczę z niego swój umysł.



22 czerwca 2011

Kac uczuciowy


Pijak, który ma straszliwego kaca po wczorajszej libacji nie może dziś cieszyć się życiem. Istnieje jednak jeszcze inny kac, dobrze znany z doświadczenia wszystkim, czy ktoś pije czy nie. Jest to kac uczuciowy, bezpośredni rezultat zbierających się od wczoraj lub dzisiaj w nadmiarze negatywnych emocji: złości, strachu, zazdrości itp. Jeśli chcemy zachować dziś i jutro pogodę ducha, koniecznie musimy zlikwidować te kace. Nie wymaga to ponurego grzebania się w przeszłości, a jedynie przyznawania się do błędów popełnianych teraz i naprawiania ich.

18 kwietnia 2011

Uczciwość wobec siebie


Oszukiwanie innych prawie zawsze ma swoje źródło w oszukiwaniu siebie...
Dopiero szczerość wobec drugiego człowieka jest dowodem szczerości wobec siebie i wobec Boga.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 17

Gdy piłem, oszukiwałem siebie co do rzeczywistości, zniekształcając jej obraz tak, by odpowiadało moim życzeniom. Oszukiwanie innych jest wadą - nawet jeśli polega ona tylko na lekkim zafałszowaniu prawdy albo zakłamaniu kierujących mną motywów, po to by inni dobrze o mnie myśleli. Moja Siła Wyższa może usunąć tę wadę, ale najpierw ja sam muszę sobie pomóc, stając się gotów do przyjęcia Jej pomocy - czyli rezygnując z kłamstwa lub krętactwa. Co dzień muszę pamiętać, że zakłamywanie siebie skończy się dla mnie klęską albo rozczarowaniem w życiu czy Wspólnocie AA. Bliska, uczciwa więź z moją Siłą Wyższą to jedyna solidna podstawa, którą znalazłem, aby pozostać uczciwym wobec siebie i innych.

17 kwietnia 2011

Miłośc jako przeciwieństow lęku


Z wynaturzeń rodzi się strach, który sam przez się jest chorobą duszy.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 50

"Lęk zapukał do drzwi; wiara je otworzyła; ale w progu nikogo nie było". Nie wiem, kto jest autorem tych słów, ale z pewnością jasno dowodzą one, że lęk jest złudzeniem. I to ja sam je stwarzam.

Już we wczesnym okresie życia doświadczyłem lęku - i błędnie przyjąłem założenie, że sama jego obecność czyni ze mnie tchórza. Nie wiedziałem wówczas, że według jednej z definicji "odwaga" oznacza "gotowość do zrobienia tego co trzeba, pomimo lęku". A zatem odwaga wcale nie musi równać się nieobecności lęku.
Wtedy, gdy w moim życiu nie było miłości, bez wątpienia panował w nim lęk. Bać się Boga, znaczy obawiać się radości. Patrząc wstecz, widzę że wtedy, gdy najbardziej lękałem się Boga, w moim życiu nie było radości. Gdy nauczyłem się Go nie bać, nauczyłem się też doświadczać radość.

16 kwietnia 2011

Gniew - "wątpliwy luksus"


...jeśli chcemy żyć, musimy uwolnić się od uczucia gniewu. Złe nastroje i burze psychiczne są dla nas zgubą. Nawet dla normalnych ludzi są one wątpliwym luksusem; dla alkoholików są trucizną.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 57

"Wątpliwy luksus". Jakże często przypominałem sobie te słowa! Zresztą, nie tylko gniew lepiej pozostawić nie alkoholikom; na mojej prywatnej liście znalazły się również: uzasadniona uraza użalanie się nad sobą , krytykanctwo, zadufanie w sobie, fałszywa duma i fałszywa pokora. Lakoniczność powyższego cytatu wciąż od nowa napawa mnie zdumieniem. Tak sobie wbiłem do głowy zasady Programu, że ciągle mi się wydaje, że pozostałe pozycje też są w nim uwzględnione. Dzięki Bogu, że nie mogę sobie na nie pozwolić - w innym razie, na pewno bez opamiętania bym się im oddawał.

15 kwietnia 2011

Zniewolenie urazą


Zachowywanie uraz i złości jest, jak stwierdziliśmy wiele razy,zgubne. Kiedy nosimy w sobie te uczucia, zamykamy się przed światłością ducha.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 5

Często powiada się: "Złość jest luksusem, na który nie mogę sobie pozwolić". Czy z tego wynika, że mam całkiem ignorować istnienie tej jakże ludzkiej emocji?
Myślę , że nie. Zanim zetknąłem się z Programem AA, byłem niewolnikiem schematów zachowania typowych dla choroby alkoholowej. Byłem przykuty do nastawienia negatywnego, bez nadziei na odcięcie się od niego. Kroki ofiarowały mi inną możliwość. Krok Czwarty stał się początkiem końca mojego zniewolenia. Proces "puszczania i oddawania Bogu" rozpoczął się z chwilą sporządzania inwentury. Nie musiałem się niczego obawiać, ponieważ dzięki poprzednim Krokom miałem pewność, że nie jestem sam. Moja Siła Wyższa podprowadziła mnie pod drzwi i zesłała mi dar wyboru. Dziś mogę wybrać otworzone drzwi do wolności i radować się światłem z płynącym z Kroków, które oczyszczają moją duszę.

14 kwietnia 2011

Główny nieprzyjaciel


Trwała uraza jest naszym głównym nieprzyjacielem. Doprowadza ona do upadku więcej alkoholików niż jakakolwiek inna przyczyna. Wywodzą się z niej różne choroby naszego ducha. Bo przecież byliśmy chorzy nie tylko psychicznie czy fizycznie. Byliśmy również schorowani na duchu.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR.55

Pracując nad Krokiem Czwartym, łatwo mogę zafałszować prawdę o złu, które popełniłem, interpretując je jako "wyrównanie rachunków" za zło, którego dopuszczono się wobec mnie samego. Wciąż rozdrapując stare rany i krzywdy, hoduję w sobie urazę - a uraza zagradza dostęp światła do mojej duszy. Poddając się pretensjom, złości i nienawiści, skrzywdzę i znienawidzę samego siebie. Po latach ciemności, spędzonych w jaskini urazy, wreszcie odnalazłem światło. Muszę uwolnić się od żalów i pretensji - w moim położeniu, nie mogę na nie sobie pozwolić.

13 kwietnia 2011

Użalanie się nad sobą to złudna pociecha


Użalanie się nad sobą to jeden z najbardziej niefortunnych i pochłaniających braków,jakie znamy. Stanowi ono przeszkodę dla rozwoju duchowego i może uniemożliwić nam skutecznie porozumienie się z innymi ludźmi - tak ogromnej domagamy się od nich uwagi i współczucia.Litowanie się nad sobą to taka ckliwa forma cierpiętnictwa, na które nie możemy sobie pozwolić.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 238

Złudna pociecha, jaką przynosi użalanie się nad sobą, jedynie na chwilę ochrania mnie przed rzeczywistością - potem, niczym narkotyk, żąda, abym przyjął jeszcze większą dawkę. Jeśli ulegnę temu żądaniu, może mnie to doprowadzić do nawrotu i zapicia. Cóż więc mam zrobić? Jednym ze skutecznych lekarstw jest zwrócenie mojej uwagi - choćby z razu tylko nieznacznie - ku innym, których los potraktował naprawdę gorzej niż mnie; najlepiej zaś ku innym alkoholikom. Im więcej współczucia i empatii im okażę, tym skuteczniej umniejszę swoje własne wyolbrzymione cierpienie.

12 kwietnia 2011

Odzyskać poczytalność


... gdy w grę wchodzi alkohol, zachowywaliśmy się jak chorzy umysłowo.
ANONIMOWI ALKOHOLICY

Mój nałóg domagał się, abym pił - czy tego chciałem czy nie. Szaleństwo zdominowało moje życie i stało się istotą mojej choroby. Odebrało mi wolność wyboru w odniesieniu do picia, a przez to - także w odniesieniu do innych spraw. Kiedy piłem, byłem niezdolny do dokonywania świadomych i sensownych wyborów w jakiejkolwiek dziedzinie mojego życia - toteż przestałem nad nim panować i kierować nim.

Dziś proszę Boga, aby pomógł mi zrozumieć i zaakceptować to, na czym w pełni polega choroba alkoholowa.

11 kwietnia 2011

Porzuć słowo "wina"


Częste zrozumienie, że byliśmy ofiarami własnego braku zrównoważenia emocjonalnego, przychodziło do nas po długim czasie. Znacznie łatwiej było nam dostrzec u innych niż u siebie. Przede wszystkim musieliśmy przyznać - i to bez względu na to, jak bolesny i upokarzający był ten zabieg - że wady rażące nas u innych nie były obce nam samym. Musieliśmy także wykreślić słowo"wina"z mowy i z myśli o innych ludziach.
12 KROKÓW I 12 TRADYCJI, STR. 48 - 49

Gdy kierując się wskazówkami z Wielkiej Księgi sporządzałem inwenturę do Kroku Czwartego, zauważyłem, że na mojej liście uraz i pretensji jest pełno uprzedzeń i obwiniania innych za to, że nie odnosiłem sukcesu w życiu i nie zrealizowałem swojego potencjału. Odkryłam też, że czuję się inny, ponieważ jestem czarny. Kontynuując pracę nad tym Krokiem, dowiedziałem się, że piłem zawsze po to, by uwolnić się od tych uczuć. Dopiero gdy wytrzeźwiałem i "przepracowałem" swoją inwenturę, przestałem obwiniać kogokolwiek.

10 kwietnia 2011

Dojrzewanie


Istota wszelkiego wzrostu i rozwoju jest gotowość do zmian na lepsze i gotowość do wzięcia na siebie odpowiedzialności za konsekwentne ich wprowadzenie. -
(Jak to widzi Bill, str. 115)

Czasem gdy zdobywam się na gotowość robienia czegoś, co powinienem był robić od początku i przez cały czas - domagam się pochwały i uznania. Nie uświadamiam sobie, ze im bardziej jestem gotów zachowywać się w nowy sposób, tym bardziej ekscytujące staje się moje życie. Im bardziej jestem gotów pomagać innym, tym więcej "nagród" sam otrzymuje. Tak rozumiem stosowanie zasad Programu. Radość i pożytek czerpie ze swojej gotowości do robienia czegoś, a nie z uzyskiwania natychmiastowych rezultatów. Bycie troszkę życzliwszym, troszkę mniej skłonnym do złości, troszkę bardziej kochającym - dzień po dniu czyni moje życie lepszym.

9 kwietnia 2011

Uwolnienie spod władzy "krola alkoholu"


...ani na moment nie dajmy się zwieść przekonaniu, że nie podlegamy żadnej presji... Król alkohol, który niegdyś nami władał, wciąż czyha, by złapać nas w swoje szpony.
Dlatego tez wolność od alkoholu jest "musem", który trzeba osiągnać - inaczej stracimy zmysły albo umrzemy. -
(Jak to widzi Bill, str. 134)

Gdy piłem, żyłem w przestrzeni ograniczonej - pod względem duchowym, emocjonalnym, a niekiedy i fizycznym. Zbudowałem sobie wiezienie, w którym kratami były moja samowola i pobłażanie sobie - i nie mogłem z niego uciec. Okazjonalne okresy "suchości", które wydawały się obiecywać wolność, były w istocie niczym więcej, jak tylko nadzieją na odroczenie wyroku. Prawdziwa wyzwolenie się wymagałoby odpowiedniego działania, które pozwoliłoby otworzyć zasuwę. Gdy znalazłem w sobie gotowość i podjąłem odpowiednie działanie, kraty zniknęły, a zasuwa sama się otworzyła. Nieprzerwana gotowość i wciąż ponawiane działanie utrzymują mnie na wolności - na swego rodzaju co dzień przedłużanej przepustce - której nie ma końca.

8 kwietnia 2011

Spojrzenie w głąb


Pragniemy dokładnie ustalić, jak, kiedy i gdzie nasze naturalne instynkty uległy wypaczeniu. Chcemy z całą jasnością zdawać sobie sprawę, jakie stąd wynikły nieszczęścia dla nas samych i dla innych. Aby naprawić błędy, trzeba najpierw postawić diagnozę, opartą o pełną analizę wszystkich niedociągnięć. - (12 x 12, str.44)

Nie jestem już dziś niewolnikiem alkoholu, a jednak pod wieloma względami zniewolenie wciąż mi zagraża - za sprawa mojego ja, moich pragnień, nawet moich marzeń. Ale jednocześnie, bez marzeń nie jestem w stanie istnieć; bez nich nie mógłbym podążać naprzód. Aby się uwolnić, muszę spojrzeć w głąb siebie. Musze zwrócić się do Boga o moc potrzebną do tego, bym stawił czoło osobie, której się najbardziej zawsze obawiałem - prawdziwemu sobie, człowiekowi takiemu, jakiego Bóg powołał we mnie do istnienia. Dopóki się na to nie zdobędę, będę zawsze uciekał, nigdy nie zaznając wolności. Co dzień proszę Boga, aby mi te wolność ukazał!

7 kwietnia 2011

Szeroki łuk wdzięczności


Przemawiając w swoim i doktora Boba imieniu, z wdzięcznością oświadczam, że gdyby nie nasze żony- Anne i Lois - żaden z nas nie dożyłby początków AA.
THE A. A. WAY OF LIFE (AA JAKO DROGA ŻYCIA), STR. OR. 67

Czy jestem zdolny do tego, aby tak szlachetnie wyrazić hołd i wdzięczność mojej własnej żonie, rodzinie i przyjaciołom, bez wsparcia których być może nigdy nie byłbym dożył chwili, w której przekroczyłem próg AA? Popracuję nad tym i spróbuję dopatrzyć się ukazywanego mi przez moją Siłę Wyższą planu, który wiąże ze sobą nasze życie.

6 kwietnia 2011

Proces trwający całe życie


Mieliśmy kłopoty w osobistych stosunkach między ludźmi, nie potrafiliśmy kontrolować emocji, byliśmy ofiarami nieszczęść i depresji, nie byliśmy w stanie związać końca z końcem, mieliśmy poczucie bezużyteczności, byliśmy pełni lęków, nieszczęśliwi, nie umieliśmy pomagać innym...
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 44

Słowa te przypominają mi, że moje problemy nie ograniczają się do problemu alkoholu - że uzależnienie od niego jest jedynie objawem mojej wszechogarniającej choroby. Gdy przestałem pić, rozpocząłem trwający całe życie proces zdrowienia z nieokiełznanych emocji,bolesnych związków i wymykających się z pod kontroli sytuacji.
Dla większości z nas proces ten jest zbyt trudnym zadaniem, jeśli nie korzystamy z pomocy Siły Wyższej i przyjaciół ze Wspólnoty.
Rozpocząwszy pracę nad Programem, natrafiłem na wiele splątanych nici,ale kroczek po kroczku najbardziej chore i obolałe miejsca mojego życia zaczęły wracać do zdrowia i goić się. Dzień po dniu - niemal niezauważenie - zostałem uleczony. Jak w uregulowanym na odpowiednią temperaturę w termostacie, zmniejszyły się moje obawy i napięcia. Zacząłem doświadczać chwil zadowolenia. Moje oceny stały się mniej gwałtowne. I teraz znów należę do rodziny ludzkiej.

5 kwietnia 2011

Prawdziwe braterstwo


Nigdy nie zdarzyło się nam, abyśmy chcieli być po prostu jednym z członków rodziny, jednym z przyjaciół, szeregowym pracownikiem czy po prostu pożyteczną jednostką w społeczeństwie. Zawsze chcieliśmy wspinać się na szczyt drabiny albo ukryć się w jej cieniu. To egocentryczne zachowanie uniemożliwiało nam nawiązanie partnerskich stosunków z jakimkolwiek człowiekiem w naszym otoczeniu. O prawdziwym braterstwie mieliśmy jedynie mgliste wyobrażenie.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 54-55

Przesłanie to, zawarte w Kroku Czwartym, było pierwszym, które wyraźnie do mnie dotarło; nigdy przedtem nie znalazłem siebie na kartach książki! Przed przyjściem do AA nie znałem żadnego miejsca, w którym mógłbym się nauczyć, jak być osobą pośród innych. Już na moim pierwszym mitingu zobaczyłem ludzi, którzy to właśnie robili - i zapragnąłem tego samego dla siebie. Jednym z powodów tego, że jestem dziś trzeźwym i szczęśliwym alkoholikiem, jest to, że uczę się niezwykle ważnej lekcji.

4 kwietnia 2011

Gwiazdka z nieba


To jak najbardziej prawdziwe poczucie, iż jest się gorszym zostaje wzmocnione przez dziecięcą wręcz wrażliwość - i ów stan rzeczy rodzi w człowieku nienasycone, wykraczające poza normę pragnienie aprobaty i uznania dla samego siebie oraz sukcesu w oczach świata. Wciąż pozostając dzieckiem, człowiek taki domaga się gwiazdki z nieba. A ona najwyraźniej, nie chce mu z niego spaść.

LANGUAGE OF THE HEART (JĘZYK SERCA), STR. OR. 102

Gdy piłem, oscylowałem pomiędzy poczuciem, że jestem kompletnie niewidzialny, a poczuciem, że jestem pępkiem świata. Poszukiwanie wymykającej się równowagi pomiędzy tymi dwiema skrajnościami stało się podstawową częścią mojego zdrowienia. Gwiazdka, której się bez przerwy domagałem, w trzeźwym życiu rzadko kiedy świeci tylko dla mojej przyjemności i oświeca jedynie dobre strony mnie i świata; zamiast tego, rzuca ona światło na wiele innych zjawisk i możliwości - i we wszystkich z nich ukryta jest jakaś lekcja. Prawdziwe oświecenie często następuje po zaćmieniu, okresie zupełnej ciemności; ale z każdym etapem zdrowienia światło nabiera blasku i rozjaśnia moja wizję.

3 kwietnia 2011

Zaakceptowanie swojego człowieczeństwa


W końcu zrozumieliśmy, że obrachunek moralny dotyczy nas, a nie innych ludzi. Tak więc przyznając się uczciwie do naszych wad, przejawiamy szczerą wolę poprawy.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 222

Czemu alkoholik tak niechętnie przyjmuje na siebie odpowiedzialność?
Zwykłem pić z powodu tego, co robili mi inni ludzie. Gdy przyszedłem do AA, powiedziano mi, abym przyjrzał się, w jakich sytuacjach to ja sam popełniłem błędy. Jaki był mój własny udział w tych sprawach? Gdy zaakceptowałem po prostu fakt, że ja też odegrałem w nich swoją rolę, to mogłem o tym napisać i ujrzeć to, czego było świadectwem - czyli swoje człowieczeństwo. Nikt nie oczekuje ode mnie doskonałości! Nie raz się myliłem i na pewno popełnię jakieś błędy. Ale jeśli jestem co do nich uczciwy, to mogę zaakceptować i je, i siebie samego, i tych, z którymi się starłem; a od tego punktu do wyzdrowienia dzieli mnie już niedługa droga.

2 kwietnia 2011

Kształtowanie charakteru


Wymuszanie od innych nadmiernej uwagi, opieki i miłości może w nich rozbudzić pragnienie dominacji lub niechęć...
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI. STR. 45

Gdy w Kroku Czwartym odkryłem swoją żywotna potrzebę uznania, nie sadziłem że należy ją uważać za wadę. Chciałem widzieć w niej raczej zaletę (rozumiejąc ją jako pragnienie zadowalania innych). Szybko wyjaśniono mi, że "potrzeba" ta może mnie bardzo okaleczać i paraliżować. Dziś nadal czerpię radość z aprobaty innych ludzi, ale nie jestem już gotów płacić za to takiej ceny, jaka niegdyś płaciłem.
Nie zamierzam wić się jak piskorz tylko po to, żeby inni mnie lubili czy żeby im się przypodobać. Jeśli ktoś mnie aprobuje ,to w porządku; jeśli nie - to przeżyję i bez
tego. Odpowiadam za mówienie tego, co sam uznaje za prawdę, a nie tego ,co sądzę ,że chcieliby usłyszeć inni. Na tej samej zasadzie, moja fałszywa duma sprawiała, że zbytnio martwiłem się o swoją opinię. Od kiedy zetknąłem się z mądrością programu AA, moim celem stało się doskonalenie charakteru.

1 kwietnia 2011

Wejrzyj w siebie


Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 43

Krok Czwarty to wymagający energii i sumienności wysiłek, którego celem jest odkrycie popełnionych przez nas błędów i słabości, jakie każdy z nas miał i ma.
Chcę się dowiedzieć, jak, kiedy i w których sytuacjach moje naturalne instynkty i skłonności uległy wypaczeniu. Jestem gotów śmiało stawić czoło krzywdzie, jaką wyrządziłem przez to sobie i innym.
Jeśli dowiem się, na czym polegają nieprawidłowości w moim życiu emocjonalnym, będę mógł je skorygować. Muszę mieć w sobie gotowość i wytrwałość potrzebną do uczynienia tego - inaczej ani nie zaznam prawdziwej trzeźwości ,ani zadowolenia w życiu. Aby uporać się z ambiwalentnymi uczuciami ,muszę czuć się silny i umieć znajdować wsparcie w samym sobie. Takiego stanu nie osiąga się z dnia na dzień; a poza tym, żadna samoświadomość nie jest dana raz na zawsze. Każdy człowiek jest zdolny do rozwoju i może stać się świadomy siebie poprzez wychodzenie na przeciw rzeczywistości. Jeśli zamiast unikać problemów bezpośrednio się z nimi mierzę, zawsze starając się je jakoś rozwiązać, to z czasem jest ich coraz mniej.

31 marca 2011

Nikt nie odmówił mi miłości


Było to w drugim roku istnienia AA. W tym czasie działały dwie
bezimienne grupy alkoholików desperacko walczących o przetrwanie.

W jednej z nich pojawił się ktoś nowy... Porozmawiał szczerze z najbardziej doświadczonym członkiem grupy. Szybko przekonał go, że jest doprowadzony do ostateczności i nade wszystko pragnie dojść do siebie.
"Czy pozwolicie mi do was dołączyć? -zapytał. - Bo, ja jestem ofiarą jeszcze innego, dużo bardziej potępianego społecznie niż alkoholizm nałogu. I rozumiem, że możecie nie chcieć mnie wśród siebie".
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 142

Przyszłam do was - żona, matka, kobieta, która porzuciła swojego męża, dzieci i rodzinę. Byłam pijaczką i lekomanką - byłam niczym. A jednak nikt nie odmówił mi miłości, troski, poczucia przynależności. Dziś - za sprawą łaski Boga oraz miłości dobrej sponsorki i grupy macierzystej - mogę powiedzieć, że dzięki wam, Anonimowym Alkoholikom, jestem żoną, matką, babcią i kobietą. Wolna od przymusu zażywania leków. Odpowiedzialną. Bez Siły Wyższej, którą znalazłam we Wspólnocie, moje życie nie miałoby sensu ani znaczenia. Przepełnia mnie wdzięczność za to, że należę do AA i że mogę się cieszyć ludzkim poważaniem.

30 marca 2011

Sumienie grupy


...czasem to co dobre, bywa wrogiem najlepszego
ANONIMOWI ALKOHOLICY WKRACZAJĄ W DOJRZAŁOŚĆ, STR. 131

Myślę, że słowa te odnoszą się do wszystkich aspektów Trzech Legatów AA: Zdrowienia, Jedności i Służby. Chcę, żeby wyryły się one w moim umyśle i życiu, kiedy to kroczę "DROGĄ SZCZĘŚLIWEGO PRZEZNACZENIA"
(Anonimowi Alkoholicy,str 144)

Słowa te, często wypowiadane przez współzałożyciela Wspólnoty Billa W., zostały słusznie skierowane do niego jako wyraz sumienia grupy. Uświadomiły one Billowi W., kwintesencję Tradycji Drugiej: że nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami; nie sprawują nad nami żadnej władzy.

Tak, jak to kiedyś dobitnie przypomniano Billowi W., i ja jestem zdania, że w naszych grupach dyskusyjnych nigdy nie powinniśmy zadowalać się tym, co "DOBRE", a zawsze dążyć do tego, co "NAJLEPSZE".
I te wspólne wysiłki są jeszcze jednym przykładem tego, jak miłujący Bóg -jakkolwiek Go pojmujemy - wyraża się w sumieniu każdej grupy.
Podobne doświadczenia pomagają mi utrzymać się na właściwej drodze zdrowienia.
Uczę się łączyć inicjatywę z pokorą i odpowiedzialność z wdzięcznością - i dzięki temu mój program na dwadzieścia cztery godziny przesycony jest radością życia.

29 marca 2011

Zaufani słudzy


Oni maja służyć.
Mają, często niewdzięczny, przywilej wykonywania czarnej roboty.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 134

W Greku Zorbie Nikos Kazantzakis opisuje spotkanie głównego bohater ze starcem zajętym sadzeniem drzewa.
- "Cóż pan robi?"- pyta Zorba. A stary człowiek odpowiada:
- "Dobrze widzisz co robię,mój synu; sadzę drzewo".
- "Ale po co sadzisz drzewo - dziwi się Zorba -
skoro nie będzie Pan mógł zobaczyć jak wydaje owoce?"

Na to stary człowiek mówi:
- "Ja mój synu, żyję tak, jakbym nigdy nie miał umrzeć".
Słowa te wywołują nieznaczny uśmiech na ustach Zorby;
odchodząc, wykrzykuje on z nutka ironii w głosie:
- "To dziwne - bo ja żyję tak jakbym miał umrzeć jutro!"

Jako uczestnik AA odkryłem, że nasz Trzeci Legat (Służba) jest żyzną glebą, na której mogę zasadzić drzewo mojej trzeźwości. Owoce, które zbieram, są wspaniałe: spokój, poczucie bezpieczeństwa, zrozumienie i dwadzieścia cztery godziny wiecznego spełnienia; a mój jasny i otwarty umysł pozwala mi wsłuchać się w głos sumienia, który po cichutku i łagodnie nawołuje mnie: "Musisz odejść ze służby. Teraz kolej na innych, żeby zasadzili drzewo i zebrali owoce"

28 marca 2011

Równość


Nasza Wspólnota powinna obejmować wszystkich, którzy cierpią z powodu alkoholizmu. Toteż nie mamy prawa odrzucić nikogo, kto pragnie zdrowieć. Przynależność do AA nigdy nie powinna być uzależniona od posłuszeństwa czy pieniędzy. Nawet dwóch czy trzech alkoholików spotykających się w celu utrzymania trzeźwości może określić się jako grupa AA, pod warunkiem, że jako grupa nie maja żadnych innych celów ani powiązań.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 188

Zanim przyszedłem do AA, często czułem, że "nie pasuję" do otaczających mnie ludzi. Zwykle "oni" mieli więcej albo mniej pieniędzy ode mnie, a mój punkt widzenia nie pokrywał się z "ich" opiniami.
Ogrom uprzedzeń,z jakim zetknąłem się w społeczeństwie,
dowodził jedynie,że wielu tzw. porządnych ludzi jest obłudnymi faryzeuszami.
Wstąpiwszy do Wspólnoty, znalazłem taka drogę życia, jakiej zawsze szukałem.
W AA wszyscy uczestnicy są sobie równi; jesteśmy po prostu alkoholikami, którzy starają się zdrowieć ze swojej choroby.

27 marca 2011

Wolności gwarantowane przez AA


Ufamy, że wiemy już, na czym polegają nasze prawdziwe wolności, i że przyszłe pokolenie uczestników Wspólnoty nigdy nie będą musiały ich ograniczyć.
Wolności gwarantowane przez AA tworzą żyzną glebę, na której może wzrastać autentyczna miłość...
LANGUAGE OF THE HEART (JĘZYK SERCA), STR. OR. 303

Pragnąłem wolności. Najpierw - wolności picia; później - wolności od picia. Wspólnotowy program zdrowienia opiera się na wolności wyboru.
Nie ma tu rozporządzeń, reguł ani przykazań. Program rozwoju duchowego zarysowany w Dwunastu Krokach - oferujący mi jeszcze więcej wolności - jest jedynie zbiorem sugestii. Mogę go przyjąć lub odrzucić.
Z możliwości sponsorowania można skorzystać, ale nikt nie narzuca go siła ; mogę przyjść do Wspólnoty, porzucić ją, a następnie znów do niej wrócić - zależy to tylko ode mnie. Te i inne wolności pozwalają odzyskać mi godność, którą utraciłem podczas lat picia, a która jest mi tak droga i niezbędna do zachowania trwałej trzeźwości.

26 marca 2011

Nauce nigdy nie ma końca


Oddaj się Bogu, takiemu, jak sam Go pojmujesz. Wyznaj Bogu i współbraciom swoje winy. Uporządkuj swoja przeszłość. Dziel się tym, co odkrywasz i dołącz do nas. Będziemy z Tobą we wspólnocie Ducha i z pewnością spotkasz niektórych z nas na drodze Szczęśliwego Przeznaczenia. Niech Bóg Cię błogosławi. Zatem - do zobaczenia.
ANONIMOWI ALKOHOLICY , str. 143 - 144

Powyższe słowa wzruszają mnie, ilekroć je czytam. Z początku powodem tego było takie oto odczucie:
"Nie, nie, nauka już się skończyła.
Teraz należę wreszcie do samego siebie
nic już nie będzie zupełnie nowe".
Gdy czytam ten fragment dzisiaj, czuję głębokie przywiązanie do pionierów AA; uświadamiam sobie bowiem że zawiera się w nim wszystko co wierzę i do czego dążę; i że - z Bożym błogosławieństwem - nauce nigdy nie ma końca ja nigdy nie należę do siebie,
a każdy dzień jest całkiem nowy

24 marca 2011

Nie biernośc, tylko działanie


Człowiek powinien myśleć i działać. Nie po to został stworzony na
obraz i podobieństwo Boże, żeby być automatem.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 55

Zanim wstąpiłem do AA, często nie myślałem, a jedynie reagowałem na ludzi i sytuację. Kiedy zaś nie reagowałem, to działałem niejako automatycznie.
Po przyjściu do AA zacząłem co dzień poszukiwać przewodnictwa Siły Większej niż ja sam i uczyłem się słyszeć jej wskazówki. Potem, zacząłem podejmować decyzje i - zamiast reagować - w zgodzie z nimi działać. Przyniosło to konstruktywne rezultaty: nie pozwalam już żeby inni decydowali za mnie, a potem krytykowali mnie za to.

Dziś, jak co dzień, moje serce przepełnia wdzięczność i pragnienie, aby wypełniała się przeze mnie wola Boga: sprawia to, że doświadczeniem mojego życia warto się dzielić, zwłaszcza z innymi alkoholikami!

Najważniejsze jest, abym z niczego - nawet z AA - nie czynił bałwochwalczej "religii", tylko wtedy bowiem mogę być posłańcem i wyrazicielem Boga.

23 marca 2011

Żadnych zastrzeżeń


Ukazała się nam naga prawda: "Kto raz stanie się alkoholikiem, ten pozostanie nim na zawsze" ... Jeśli z całym przekonaniem zaplanujemy zaprzestanie picia,nie może być mowy o żadnych wyjątkach,ani o żadnej podświadomej myśli czy nadziei,że kiedyś w przyszłości staniemy się odporni na alkohol.....
Rozwój uzależnienia od alkoholu nie wymaga ani picia przez dłuższy czas, ani też picia w dużych ilościach. Jest to prawdziwe zwłaszcza w odniesieniu do kobiet. Kobiety potencjalne alkoholiczki często stają się nieodwołalnie alkoholiczkami w ciągu zaledwie kilku lat.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 27-28

Podkreśliłam sobie te słowa w moim egzemplarzu Wielkiej Księgi.
Odnoszą się one zarówno do mężczyzn, jak i do kobiet uzależnionych od alkoholu.
Wiele razy otwierałam książkę na tej stronie i zastanawiałam się nad powyższym fragmentem. Nie muszę już oszukiwać się, przywołując w pamięci mój niekiedy odmienny styl picia czy też łudząc się,że jestem "wyleczona". Myślę sobie, że jeśli trzeźwość jest darem Boga dla mnie, to trzeźwe życie jest moim darem dla Boga.
Mam nadzieję,że mój dar sprawia Mu taka sama radość, jak Jego dar sprawia mnie.

22 marca 2011

Koniec walki


... Przestaliśmy walczyć z kimkolwiek i czymkolwiek, nawet z alkoholem.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR.73

Gdy AA mnie "znalazło", myślałem, ze czeka mnie walka i że Wspólnota może mi dostarczyć siły potrzebnej do pokonania alkoholu.
Gdybym wygrał te walkę, kto wie, jakie inne bitwy mógłbym był jeszcze wygrać!
Wiedziałem wszakże, że muszę być silny. Dowodziło tego całe moje doświadczenie życiowe. Dziś nie muszę już walczyć ani wytężać woli.
Jeśli pracuję nad 12 Krokami i pozwalam działać mojej Sile Wyższej, to mój problem alkoholowy sam znika. Również moje problemy życiowe przestają mieć charakter walki. Muszę jedynie zapytać, czy potrzebna jest akceptacja czy zmiana.
Nie moja, lecz Jego wola, ma sie wypełniać


21 marca 2011

Pomyślnośc materialna i duchowa


Opuści nas strach przed... niepewnością materialną.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, str. 72

Zmniejszanie się czy wyeliminowanie lęku i poprawa warunków ekonomicznych to dwie różne rzeczy.
Będąc nowicjuszem w AA, myliłem je ze sobą.
Sadziłem, że obawy opuszczą mnie dopiero wtedy, gdy zacznę zarabiać dużo pieniędzy. Jednakże pewnego dnia, kiedy to gryzły mnie moje problemy finansowe, rzucił mi się w oczy wers pochodzący z Wielkiej Księgi: Postęp duchowy zawsze idzie przed dobrobytem
materialnym,nigdy odwrotnie
(str.112).
Nagle dotarło do mnie,że ta obietnica jest dla mnie gwarancją powodzenia. Zrozumiałem, że ustawia ona wartości we właściwym porządku i że rozwój duchowy zmniejszy mój ogromny strach przed życiem w nędzy - tak jak zmniejszył już wiele
innych lęków.

Dziś staram się używać danych mi od Boga* talentów dla pożytku innych. Przekonałem się, że inni to właśnie uważali zawsze za wartość.
Staram się też pamiętać,że nie pracuję już tylko dla siebie.
Jedynie korzystam z bogactwa, które stworzył Bóg* - nigdy nie byłem jego "właścicielem".
Cel mego życia jest jasno wytyczony, kiedy pracuję po prostu po to, by pomóc, a nie posiadać.

20 marca 2011

Miłość i tolerancja


Kierujmy się zasadą miłości i tolerancji.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR.73

Odkryłem, że aby naprawdę dokonywać postępów duchowych, muszę przebaczać innym we wszystkich sytuacjach.
Na pierwszy rzut oka, żywotne znaczenie przebaczenia może nie być dla mnie oczywiste, ale ze zgłębiania tej tematyki wiem, że każdy wielki nauczyciel duchowy bardzo mocno podkreśla tę kwestię.
Muszę wybaczać zadane mi rany - nie tylko w słowach czy formalnych gestach, ale przede wszystkim w sercu.
Powodem tego nie jest jedynie dobro drugiego człowieka, lecz także moje własne. Uraza,złość i chęć odwetu toczą moją duszę jak śmiertelna choroba.
Takie uczucia i postawy przykuwają mnie do moich kłopotów.
Przywiązują mnie też do innych problemów, które nie mają nic wspólnego z problemem pierwotnym.

19 marca 2011

Modlitwa przynosi efekty


Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: "Z modlitwy wyśmiewają się niemal
wyłącznie ci, którzy nigdy tak naprawdę jej nie próbowali".
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 97

Jako, że wzrastałem w rodzinie agnostyków, czułem się trochę głupio, gdy pierwszy raz spróbowałem się modlić.
Wiedziałem, że w moim życiu działa jakaś Siła Wyższa - jakże inaczej zdołałbym zachować trzeźwość? - ale wcale nie byłem przekonany, że on/ona chce wysłuchać moich modlitw.
Ludzie, którzy osiągnęli to, co ja sam chciałem osiągnąć, twierdzili,
że praktykowanie modlitwy jest ważną częścią Programu - toteż nie ustępowałem w wysiłkach.
Dotrzymując zobowiązania do codziennej modlitwy, z zaskoczeniem odkryłem, że mam coraz większą pogodę ducha i że bardzo swojsko się czuję na tym świecie.
Innymi słowy, moje życie się stało łatwiejsze i nie przypominało już tak bardzo ciągłej walki. Wciąż nie wiem, kto - czy co słucha moich modlitw, ale nigdy nie przestanę ich odmawiać, ponieważ przynoszą efekty

18 marca 2011

Prawdziwa nasza niezależność


...im bardziej jesteśmy gotowi podporządkować się Sile Wyższej, tym
bardziej stajemy się niezależni.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR.38

Zaczynam od gotowości zaufania Bogu*, a On sprawia, że gotowość ta wzrasta.
Im więcej mam w sobie gotowości, tym bardziej ufam - a im bardziej ufam, tym więcej mam gotowości w sobie.
Moje poleganie na Bogu* wzrasta wprost proporcjonalnie do mojego zaufania.
Zanim zdobyłem się na gotowość, w zaspakajaniu wszystkich moich potrzeb polegałem na sobie - i byłem ograniczony własną ułomnością.
Dzięki mojej gotowości do polegania na Sile Wyższej - którą ja osobiście nazywam Bogiem* - o wszystkie moje potrzeby dba Ktoś, kto zna mnie lepiej niż ja sam - nawet o te potrzeby, których sobie nie uświadamiam, i o te, które dopiero we mnie powstaną.
Tylko Ktoś, kto zna mnie aż tak dobrze, mógł nauczyć mnie być sobą i pomóc mi zaspokoić potrzeby kogoś innego, które jedynie ja umiem, mogę i mam zaspokoić. Nigdy nie będzie istniał ktoś dokładnie taki sam jak ja. I na tym polega prawdziwa niezależność.

17 marca 2011

Tajemnicze sposoby


...każdy okres żałoby czy bólu, kiedy ręka Boska* wydawała się zbyt
ciężka, a nawet niesprawiedliwa, okazywał się nową lekcją życiową,
odkrywał nowe źródła odwagi i w końcu, nieodwołanie, prowadził do
wniosku, że Bóg* istotnie "w tajemniczy sposób czyni cuda".
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI"

Zaprzepaściwszy karierę, straciwszy rodzinę i zdrowie, nadal
pozostawałem ślepy na fakt, że powinienem zrewidować swoje życie.
Alkohol i inne narkotyki zabijały mnie, ale nigdy nie dane mi było
spotkać człowieka zdrowiejącego z nałogu albo uczestnika AA.
Myślałem, że moim przeznaczeniem jest umrzeć w samotności i że na to właśnie zasługuję.
W szczytowym momencie mojej rozpaczy, mój maleńki synek
poważnie zachorował na rzadko spotykaną chorobę. Wysiłki lekarzy
okazały się bezskuteczne. Ze zdwojoną mocą począłem tłumić swoje
uczucia, ale w owym czasie alkohol już na mnie nie działał. Wtedy to
zajrzałem w oczy Bogu*, błagając Go o pomoc. Kilka dni później
wstąpiłem do AA, co spowodowane zostało serią dziwnych zbiegów
okoliczności - i od tamtej pory zachowuje trzeźwość.
Mój syn przetrwał kryzys i teraz jego choroba się cofa.
Cała ta sprawa przekonała mnie o mojej bezsilności i o tym, że nie kieruję swoim życiem.
Dziś mój syn i ja dziękujemy Bogu* za Jego interwencję.

16 marca 2011

Jakkolwiek go pojmujemy


Przyjaciel mój wystąpił z iście rewolucyjnym dla mnie wówczas
pomysłem. Powiedział: "Dlaczego nie przyjmiesz swojej własnej koncepcji Boga*?" Uderzyło mnie to.
Stopniały nagle lodowate góry intelektu, w którym cieniu żyłem i marzyłem od tylu lat.
Znalazłem się nagle w blasku słońca.
Była to przecież wyłącznie kwestia mojej chęci, by uwierzyć w moc ponad moje siły. Niczego więcej, nie było mi trzeba na tym etapie, by zrobić początek.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 10

Pamiętam, że wielokrotnie spoglądałem w niebo, zastanawiając się, kto stworzył wszechświat i dał początek życiu, i w jaki sposób.
Gdy przyszedłem do AA, zgłębienie jakiegoś rodzaju wymiaru duchowego stało się dla mnie niezbędnym składnikiem stabilnej trzeźwości.
Po zapoznaniu się z rozmaitymi wersjami Wielkiego Wybuchu, z naukową włącznie, wybrałem prostotę i swoim Bogiem* - takim, jak ja Go pojmuję - uczyniłem Wielką Siłę, która ten wybuch umożliwiła.
Uznałem, że skoro Bóg* ten panuje nad tak przepastnym wszechświatem, to bez wątpienia będzie On też w stanie udzielić mi swego przewodnictwa w myśleniu i działaniu - jeśli tyko będę gotowy je od Niego przyjąć.
Wiedziałem jednak, że nie mogę oczekiwać Jego pomocy, jeżeli się od niej odwrócę i dalej będę żył po swojemu. Stałem się gotowy uwierzyć i od tamtej pory minęło już dwadzieścia sześć lat mojej trwałej i
przynoszącej radość trzeźwości.

15 marca 2011

Idea Boga


... obserwując, jak inni rozwiązują swoje problemy przez przemiany
duchowe, w oparciu o Siłę Wyższą, byliśmy zmuszeni porzucić wszystkie wątpliwości co do potęgi Boga*.
Nasze dotychczasowe idee były bezużyteczne.
Ale idea Boga* przyniosła praktyczne rezultaty.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 44.

Niczym ślepiec, który stopniowo odzyskuje wzrok, z wolna dążyłem po omacku ku Krokowi Trzeciemu.
Uświadomiwszy sobie, że jedynie Siła większa niż ja sam może wyratować mnie z otchłani, w którą wpadłem, wiedziałem, że muszę zbliżyć się do tej Siły i mocno się jej uchwycić - a wówczas będzie ona dla mnie kotwicą na nieprzyjaznym oceanie.
Choć w owym momencie była we mnie zaledwie odrobina wiary, wystarczyła ona, bym zrozumiał, że już czas, abym przestał polegać na swoim pysznym ja i zastąpił je trwałą, stabilną mocą, która może pochodzić jedynie od Siły Większej niż ja sam.

14 marca 2011

Klucz sklepienia


On jest Ojcem, my Jego dziećmi. Wiele sprawdzonych i wielkich idei
charakteryzuje się prostotą. Również ta koncepcja była kluczem
sklepienia nowego łuku triumfalnego, pod którym my, alkoholicy,
przeszliśmy do wolności.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 53

Klucz sklepienia to klinowaty kamień w najwyższym punkcie łuku, scalający i utrzymujący w miejscu wszystkie pozostałe kawałki.
Te "pozostałe kawałki to Kroki Pierwszy, Drugi oraz od Czwartego do Dwunastego.
W pewnym sensie, wygląda więc na to, że Krok Trzeci jest najważniejszy - że pozostałych Jedenaście uzależnionych jest od jego wsparcia.
W rzeczywistości jednak Krok Trzeci jest po prostu jednym z Dwunastu.
Stanowi wprawdzie klucz sklepienia, ale bez Jedenastu innych
- które są podstawą i ramionami - w ogóle nie byłoby łuku.
Jeśli co dzień pracuję nad wszystkimi Dwunastoma Krokami, to co dzień czeka na
mnie łuk triumfalny, pod którym mogę przejść, wkraczając w kolejny dzień wolności.

13 marca 2011

Kraina ducha


Wkroczyliśmy w sferę życia duchowego. Naszym następnym zadaniem w tym nowym życiu jest pogłębianie go i wzbogacenie. Nie da się tego osiągnąć w ciągu jednego dnia. To długo planowe działanie.
ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR. 73

Słowa: "Wkroczyliśmy w sferę życia duchowego" są niezwykle ważne.
Oznaczają one działanie, początek, wejście - i stanowią warunek
konieczny do tego, bym podtrzymał swój rozwój duchowy;
słowo "Duch" zaś oznacza niematerialną cząstkę mnie. Przeszkodami w moim rozwoju duchowym są egocentryzm i materialistyczne skupianie się na rzeczach ziemskich. Duchowość równa się oddaniu sprawom duchowym, a nie ziemskim, oraz posłuszeństwu wobec przewidzianej dla mnie woli Boga.
Oto, co uważam za sprawy duchowe: bezwarunkową miłość, radość, cierpliwość, życzliwość, dobroć, wierność, panowanie nad sobą i pokorę.
Ilekroć dopuszczam do siebie egoizm, nieuczciwość, urazę i lęk, tylekroć odgradzam się od sfery duchowej.
Wraz zachowywaniem trzeźwości, wzrost i rozwój duchowy staje się procesem trwającym przez całe życie. Akceptując fakt, że nigdy nie osiągnę duchowej doskonałości, swoim celem czynię nieprzerwany rozwój.

12 marca 2011

Plan na jeden dzień


Co dzień proszę Boga*, aby rozniecił we mnie ogień swej miłości, tak by miłość ta, paląc się jasnym i czystym płomieniem, rozjaśniła mój umysł i pozwoliła mi lepiej wypełniać Jego wolę.
W ciągu dnia, kiedy to pozwalam, by okoliczności zewnętrzne gasiły mojego ducha, proszę Boga*, żeby wykrzesał we mnie świadomość faktu, że dzień ten w każdej chwili mogę rozpocząć od nowa - jeśli trzeba, nawet sto razy.

11 marca 2011

We właściwym kierunku


Jedyne, co muszę zrobić, to spojrzeć wstecz i zobaczyć, dokąd doprowadziła mnie moja samowola.
Sam nie wiem, co jest dla mnie najlepsze, ale wierzę,
że wie to moja Siła Wyższa. Bóg* - który dba o to, by wszystko toczyło się we właściwym porządku i kierunku - nigdy mnie nie zawiódł;
ja sam natomiast owszem, i to całkiem często.
Posługiwanie się samowolą zwykle kończy się tym samym, co wpychanie na siłę w nieodpowiednie miejsce kawałka układanki - wyczerpaniem i frustracją.

10 marca 2011

Dzis wybór należy do mnie


Gdy uświadomiłem sobie i zaakceptowałem fakt, że ja sam w istotny
sposób przyczyniłem się do obrotu, jakie przybrało moje życie, mój
pogląd na życie i świat radykalnie się zmienił. W tym to momencie
program AA zaczął być dla mnie skuteczny. Przedtem za to, co mnie
spotykało, winiłem zawsze innych - innych ludzi albo Boga*. Nigdy nie
czułem, że mam wybór i że mogę zmienić swoje życie. Moje decyzje
podyktowane były lękiem pychą albo żądaniami ego. W rezultacie,
decyzje te zaprowadziły mnie na drogę samozniszczenia. Dziś staram się pozwalać mojemu Bogu*, aby prowadził mnie ku poczytalności i zdrowiu duchowemu. Jestem odpowiedzialny zarówno za swoje działania, jak i za swoją bierność - niezależnie od konsekwencji.


9 marca 2011

Rezygnacja z samowoli


Postanowiliśmy powierzyć nasza wolę i nasze życie opiece Boga,
jakkolwiek Go pojmujemy
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI

Choćby nie wiem jak człowiek chciał spróbować, to w jaki dokładnie
sposób ma powierzyć swoją własną wolę i swoje własne życie opiece
jakiegoś Boga*, o którym myśli, że on istnieje? Poszukując odpowiedzi
na to pytanie, zdałem sobie sprawę z mądrości, z jaką to napisano: a
mianowicie, że Krok ten składa się z dwóch części.

Wiem, że w moim dawnym życiu powinienem był już wiele razy umrzeć albo
przynajmniej zostać ranny - a jednak nigdy do tego nie doszło. Ktoś -
lub coś - czuwał nade mną. Chcę wierzyć, że moje życie zawsze
znajdowało się pod opieką Boga*y. Tylko On decyduje o tym, ile dni
jeszcze przeżyję.

Część dotycząca kwestii woli (samowoli albo woli Boga*) sprawia mi
większą trudność. Dopiero gdy doświadczę silnego bólu emocjonalnego
lub zakończonych porażką prób naprawienia siebie - staje się gotów do
oddania swego życia w ręce Boga*. I to poddanie się Jego woli jest
niczym cisza po burzy. Gdy moja własna wola pokrywa się z przewidzianą
dla mnie wolą Boga*, odczuwam wewnętrzny spokój.

8 marca 2011

Powierzenie


Poddanie się Bogu było pierwszym krokiem mojego zdrowienia.
Uważam, że nasza Wspólnota poszukuje duchowości otwartej na nową więź z Bogiem.
Gdy dokładam starań, aby podążać drogą Dwunastu Kroków, zyskuję poczucie wolności, która czyni mnie zdolnym do samodzielnego myślenia.
Mój nałóg bezlitośnie mnie ograniczał i uniemożliwiał mi wyrwanie się z zamknięcia w samym sobie - ale AA zapewnia mi drogę, która pozwala wyjść poza te granice.
Dzielenie się, troska i opieka to naturalne dary, które nawzajem sobie ofiarujemy;
a moja własna zdolność do dawania umacnia się
wraz z przemianą mojej postawy wobec Boga.
Uczę się w życiu, jak poddawać się woli Boga i szanować samego siebie, i
jak zachowywać te wartości poprzez rozdawanie tego, co otrzymuję.


7 marca 2011

Kluczem jest gotowość


Gotowość do wyzbycia się pychy i podporządkowania własnej woli Sile
Wyższej niż ja sam okazała się jedynym warunkiem absolutnie koniecznym
do tego, bym rozwiązał dziś wszystkie moje problemy. Nawet odrobinka
dobrych chęci - jeśli są szczere - wystarczy, żeby Bóg* wkroczył do
mojego życia i zajął się każdym doskwierającym mi kłopotem, bólem czy
obsesją. Poziom mojego konfortu psychicznego jest wprost
proporcjonalny do poziomu gotowości, jaką w danej chwili wykazuję,
żeby zaniechać samowoli i pozwolić, by wola Boga* przejawiła się w moim
życiu. Klucz dobrych chęci jest potężnym narzędziem, które moje
zmartwienia i lęki przemienia w pogodę ducha.

6 marca 2011

Koncepcja wiary


Koncepcja wiary jest do trudna do "przełknięcia", gdy we mnie i wokół
mnie jet pełno lęku, zwątpienia i złości. Niekiedy już sam pomysł
zrobienia czegoś, czego nie zwykłem robić, może stać się w końcu aktem
wiary, jeżeli czynność tę ponawiam regularnie, nie zastanawiając się
zbytnio nad tym, czy to słuszne , czy nie. Gdy zdarza się zły dzień i
wszystko idzie nie tak jak trzeba, pójście na mityng lub rozmowa z
innym alkoholikiem często wystarcza, aby odwrócić uwagę od kłopotów;
przekonać mnie, że różne problemy nie są ani tak nie możliwe do
rozwiązania, ani tak przytłaczające jak myślałem. Na tej samej
zasadzie, pójście na mityng czy rozmowa z innym alkoholikiem stanowią
akty wiary; wierzę, że w ten sposób powstrzymuję chorobę. Takie metody
z wolna przybliżają mnie ku wierze w Siłę Wyższą.

5 marca 2011

Zadanie na całe życie


Nigdy nie byłem znany z cierpliwości.
Ileż to razy pytałem: "Czemu mam czekać, skoro już teraz może być OK?"
Tak więc, gdy pierwszy raz zetknąłem się z Dwunastoma Krokami,
przypominałem przysłowiowe "dziecko w sklepie ze słodyczami".
Nie mogłem się doczekać, kiedy dotrę do Kroku Dwunastego;
przecież trzeba było zaledwie kilku miesięcy
- albo tak mi się przynajmniej wydawało!
Teraz rozumiem już, że życie zgodnie z Dwunastoma Krokami AA to
przedsięwzięcie na całe życie.

4 marca 2011

Pielenie ogródka


Zanim dotarłem do Kroku Trzeciego, zostałem uwolniony od swojej
zależności od alkoholu; ale gorzkie doświadczenia pokazały mi, że
nieprzerwana trzeźwość wymaga nieprzerwanych wysiłków.

Od czasu do czasu zatrzymuję się i z uwagą przyglądam poczynionym
przeze mnie postępom. Za każdym razem stwierdzam, że mó ogródek jest
coraz lepiej wypielony - ale za każdym razem znajduję tez nowe
chwasty, które rosną w miejscach, o których myślałem, że juz je do cna
wypieliłem. Z punktu zamierzając się na nie łopatą (łatwiej je
wypielić, gdy są jeszcze młode), przez chwilę podziwiam tez dorodne
warzywa i wybujałe kwiaty, których wzrost jest wynagrodzeniem za moje
wysiłki. Moja trzeźwość rozrasta się, dojrzewa i przynosi owoce.


3 marca 2011

Przezwyciężenie samowoli


Przez tyle lat moje życie obracało się wyłącznie wokół mnie samego.
Pochłaniały mnie najrozmaitsze przejawy mojego ja, egocentryzm,użalanie się nad sobą szukanie swego a wszystkie one wyrosły z pychy.
Dziś,dzięki wspólnocie AA,dysponuję darem stosowania w życiu dwunastu kroków i tradycji,darem należenia do grupy i posiadania sponsora,darem umiejętności odsunięcia na bok mojej pychy we wszystkich spotykających,mnie sytuacjach,
jak tak właśnie zechcę uczynić.
Dopóki nie umiałem uczciwie wejrzeć w siebie -
widząc że odnośnie do wielu spraw problem leży we mnie,
nie nauczyłem się odpowiednio reagować wewnętrznie i na zewnątrz.
Dopóki nie zdołałem odrzucić swoich oczekiwań i zrozumieć że
im większe one są tym mniejszy jest mój spokój
/-dopóty nie mogłem doświadczyć pogody ducha i trwałej głębokiej trzeźwości.


2 marca 2011

Nadzieja


Niewiele doświadczeń ma dla mnie mniejszą wartość niż szybko osiągnięta trzeźwość. Zbyt wiele razy doznałem zniechęcenia na skutek nierealnych oczekiwań, nie wspominając już o użalaniu się nad sobą i zmęczeniu, które, odczuwałem, pragnąc zmienić cały świat z dnia na dzień.
Zniechęcenie to sygnał ostrzegawczy, że być może mieszam szyki Bogu.
Tajemnica spełnienia mojego potencjału polega na uznaniu moich ograniczeń i uwierzeniu, że czas nie stanowi zagrożenia, tylko dar.
Nadzieja jest kluczem, który otwiera drzwi zniechęcenia.
Program obiecuje, że jeśli nie sięgnę dziś po alkohol, to zawsze będę mógł żywić nadzieję. Uwierzywszy, że zachowuję to, czym się dzielę, wiem, że ilekroć dodaję komuś odwagi, to sam ja otrzymuję.
Wraz z innymi kroczę drogą szczęśliwego przeznaczenia - dzięki łasce Boga i wspólnocie AA.
Obym zawsze pamiętał, że kryjąca się we mnie moc jest znacznie większa niż jakikolwiek lęk, w obliczu którego staję.
Obym zawsze umiał zdobyć się na cierpliwość -z pewnością bowiem idę właściwą drogą

1 marca 2011

To działa!


Gdy przetrzeźwiałem, to na początku wierzyłem tylko w program AA.
Zachowywałem abstynencję z rozpaczy i z lęku [i może pomógł mi w
tym też troskliwy i /lub surowy sponsor ]
Wiara w siłę wyższą nadeszła dużo później.
Zrazu przychodziła do mnie powoli ,głównie dzięki temu, że słuchałem jak inni dzielą się na mitingach swoimi doświadczeniami z których z którymi ja sam nigdy nie zmierzyłem się na trzeźwo, a którym oni stawili czoło dzięki mocy uzyskanej od siły
wyższej. Ich wypowiedzi tchnęły we mnie nadzieję że ja też mogę zostać i zostanę obdarzony jakąś siłą wyższą, z czasem przekonałem się, że siła wyższa czyli wiara sprawdzająca się w każdych okolicznościach - jest czymś możliwym i istniejącym.
Dziś to właśnie wiara połączona z uczciwością otwartością umysłu i gotowością do pracy nad krokami zapewnia mi pogodę ducha której szukam.
Ten program działa naprawdę działa.

28 lutego 2011

Jak to - żadnego przewodniczącego?


Gdy wreszcie dotarłem do AA, nie mogłem uwierzyć, że nie ma tu żadnego skarbnika "pobierającego jakieś składki".Nie umiałem wyobrazić sobie organizacji, która nie żądałaby określonych wpływów finansowych w zamian za swoje usługi. Wówczas po raz pierwszy w życiu otrzymałem "coś za nic" - i pozostało tak do dziś. Ponieważ nie czułem się ani wykorzystywany, ani sterowany przez innych uczestników AA, mogłem podejść do Programu bez uprzedzeń, z otwartym umysłem. Niczego się ode mnie nie domagali. Cóż więc miałem do stracenia? Dziękuję Bogu za mądrość, którą natchnął On pierwszych założycieli - dobrze bowiem wiedzieli, że alkoholicy nie znoszą, gdy się nimi manipuluje.

27 lutego 2011

Wyjątkowa okazja


Materia procesu zdrowienia utkana jest w dużym stopniu z Dwunastu Kroków i Dwunastu Tradycji. Czyniąc stopniowe postępy, uświadomiłem sobie, że z materii tej uszyto nowy płaszcz - specjalnie dla mnie, na moją miarę. Uczestnicy z najdłuższym stażem wysuwali delikatne sugestie, gdy usiłowałem zmienić to, czego zmienić się nie da. Doświadczenie, którym dzielili się ze mną inni, stało się podstawą cennych przyjaźni. Wiem, że Wspólnota jest gotowa i zdolna do tego, by pomóc każdemu cierpiącemu alkoholikowi, niezależnie od tego, skąd się wywodzi i na jakim życiowym wirażu się znajduje. W świecie nękanym przez wiele problemów pewność tego faktu zapewnia mi wyjątkową równowagę wewnętrzną. Dbam o zesłany mi dar trzeźwości. Oferuję Bogu moją wdzięczność za siłę otrzymywaną we Wspólnocie, która naprawdę istnieje dla dobra wszystkich jej uczestników.

26 lutego 2011

Sukces - lecz nie w tradycyjnym znaczeniu tego słowa


Gdy przyszedłem do AA, słuchałem, jak inni zgodnie z prawdą opisują rzeczywistość swojego picia: osamotnienie, przerażenie, ból. Z czasem zaczęły do mnie docierać opisy całkiem innego rodzaju - mówiące o rzeczywistości n i e p i c i a. Życie w trzeźwości to życie w wolności i szczęściu, z poczuciem celu i kierunku, z pogodą ducha i ze zgodą z Bogiem, sobą i innymi. Chodząc na mityngi, wciąż na nowo wkraczam w tę rzeczywistość. Widzę ją w oczach otaczających mnie uczestników Wspólnoty, słyszę ją w ich głosach. Praca nad programem daje mi siłę i wskazówki, jak przeobrazić moje życie w taką właśnie rzeczywistość. Radość należenia do AA polega na tym, że dzięki niemu rzeczywistość ta jest dla mnie osiągalna

25 lutego 2011

Porażka jako wyzwanie


Jakże wdzięczny jestem dzisiaj, wiedząc, że w s z y s t k i e moje dawne porażki były niezbędne do tego, bym mógł znaleźć się w punkcie, w którym jestem teraz. Dotkliwy ból zaowocował doświadczeniem i dzięki cierpieniu stałem się posłuszny. Gdy zwróciłem się do Boga* - jakkolwiek Go pojmuję - podzielił się ze mną swymi cennymi darami. Doświadczenie i posłuszeństwo umożliwiły mi rozwój, który zrodził we mnie poczucie wdzięczności. Aż w końcu osiągnąłem spokój ducha i umysłu - żyjąc w trzeźwości i dzieląc się nią.

24 lutego 2011

Serce przepełnione wdzięcznością


Mój sponsor powiedział mi, że powinienem być wdzięcznym alkoholikiem i zawsze zachowywać "postawę wdzięczności" - gdyż wdzięczność jest podstawowym elementem pokory, która z kolei jest podstawowym elementem anonimowości, która z kolei "stanowi podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami". W rezultacie tych wskazówek, każdy dzień rozpoczynam od modlitwy na kolanach, dziękując Bogu* za trzy rzeczy: za to, że żyję; za to, że jestem trzeźwy; za to, że należę do Wspólnoty AA. Następnie staram się przeżyć dany dzień przyjmując "postawę wdzięczności" i w pełni czerpiąc radość z kolejnych dwudziesty czterech godzin aowskiej drogi życia. AA nie jest czymś, do czego się przyłączam - jest czymś, czym żyję.

23 lutego 2011

Tajemnicze paradoksy


Jakąż cudowną tajemnicą są paradoksy! Niby pełno w nich sprzeczności, a jednak gdy się je uzna i zaakceptuje, to potwierdzają coś, co istnieje we wszechświecie, mimo że wymyka się ludzkiej logice.
Gdy mierzę się z lękiem, zostaje mi zesłana odwaga; gdy udzielam wsparcia innym, wzrasta moja zdolność do kochania siebie samego; gdy akceptuję ból jako nieodzowny składnik rozwoju w życiu, uświadamiam sobie możliwość większego szczęścia; gdy przypatruje się swojej ciemnej stronie, pomaga mi to zobaczyć wszystko w nowym świetle; gdy uznaję łatwość zranienia i poddaję się Sile Wyższej, zostaję obdarzony łaską niewyobrażalnej mocy. Poniżony i zakłamany, na chwiejnych nogach przekroczyłem próg AA, nie spodziewając się już niczego od życia - a tymczasem obdarowano mnie nadzieją i godnością. Jakimś cudem tak się dzieje, że aby zachować dary Programu, trzeba je przekazywać dalej.

22 lutego 2011

Przewodnictwo


Kiedy zacząłem rozumieć własną bezsilność i swoją zależność od Boga* - jakkolwiek Go pojmuję - zacząłem też dostrzegać, że istnieje takie życie, które gdyby dane było mi go zaznać - byłbym dla siebie wybrał od początku. Ciągła praca nad Krokami i życie we Wspólnocie przekonały mnie, że jestem prowadzony ku czemuś lepszemu. Im lepiej poznaję Boga*, tym łatwiej mi zaufać, że przemawia On do mnie w odpowiedni dla mnie sposób i ze ma On swoje plany co do rozwoju i ukształtowania mojego charakteru. Czasem szybko, czasem wolniej, ale wciąż wzrastam na Jego obraz i podobieństwo.


21 lutego 2011

Jestem częścią całości


Gdy przyszedłem do AA, uznałem, że "oni" są bardzo miłymi ludźmi - może trochę naiwnymi, trochę zbyt wylewnymi w okazywaniu przyjaźni, ale ogólnie rzecz biorąc przyzwoitymi i szczerymi (z którymi ja sam nie miałem nic wspónego). Widywałem "ich" na mityngach - w końcu, to właśnie tam "oni" istnieli i przebywali. Witając się i żegnając, podawałem "im" rękę, a gdy tylko wychodziłem z sali, całkiem o "nich" zapominałem.
Pewnego dnia moja Siła Wyższa - w którą wtedy jeszcze nie wierzyłem - natchnęła naszą lokalną społeczność pomysłem zorganizowania pewnego projektu, który nie był związany ze Wspólnotą, ale w którym uczestniczyło wielu jej członków. Pracowaliśmy razem i wówczas poznałem "ich" jako ludzi. Zacząłem "ich" podziwiać, a nawet darzyć sympatią i - niejako wbrew własnej woli - cieszyć się "ich" towarzystwem i tym, jacy są. Sposób, w jaki "oni" stosowali Program w swoim codziennym życiu - nie ograniczając się jedynie do wypowiedzi na mityngch - pozytywnie przyciągnął moją uwagę, tak że zapragnąłem osiągnąć to, co "oni" już osiągnęli. I nagle "oni" przerodzili się w "nas". Od tamtej pory nigdy nie sięgnąłem po alkohol.

20 lutego 2011

Dar śmiechu


Zanim zacząłem zdrowieć z alkoholizmu, odgłos śmiechu był jednym z najbardziej bolesnych, jakie znałem. Sam nigdy się nie śmiałem, a śmiech innych odbierałem jako wymierzony przeciwko sobie! Użalanie się nad sobą i złość nie pozwalały mi się cieszyć najprostszymi przyjemnościami ani zaznawać beztroski serca. Pod koniec mojego picia nawet pod wpływem alkoholu nie byłem w stanie zdobyć się na pijacki chichot. Kiedy mój sponsor w AA zaczął się śmiać, wskazując na moje użalanie się nad sobą i nadymające moje ego złudzenia, czułem się poirytowany i zraniony - ale nauczyło mnie to rozluźniać się i skupiać na zdrowieniu. Szybko nauczyłem się śmiać z samego siebie, i tego samego uczę tych, którym sponsoruje. Co dzień proszę Boga*, aby oduczył mnie traktowania siebie zbyt poważnie.

19 lutego 2011

Nie jestem inny


AA nie mogę uważać siebie za "innego"; jeśli to robię, to odcinam się od pozostałych uczestników Wspólnoty i od więzi z moją Siłą Wyższą. Jeżeli czuję się wyobcowany w AA, nie są za to odpowiedzialni inni ludzie. Powodem tego jest coś, co ja sam stworzyłem, czując się w jakiś sposób "odmienny". Dziś uczę się być po prostu jednym z wielu alkoholików należących do światowej Wspólnoty AA.

18 lutego 2011

Każdy ma swoją własną drogę


Po raz pierwszy wziąłem się za Kroki z obowiązku i konieczności, wskutek czego ogarnęło mnie głębokie zniechęcenie, zwłaszcza w obliczu takich słów jak "odważnie", "całkowicie", "pokornie", "bezpośrednio", "jedynie". Uważałem, że Bill W. miał ogromne szczęście, mogąc doznać takiego istotnego, wręcz spektakularnego, przeżycia duchowego. Z biegiem czasu musiałem jednak przyjąć do wiadomości, że mnie pisana jest moja własna droga. Po kilku dwudziestoczterogodzinnych odcinkach należenia do Wspólnoty - głównie dzięki temu, że inni uczestnicy AA dzielili się ze mną na mityngach swoim doświadczeniem - zrozumiałem, że każdy stopniowo znajduje swoje własne tempo pracy nad Krokami. Stosując narzędzia duchowe umożliwiające postęp, staram się żyć w zgodzie z zalecanymi przez Program zasadami. Dziś mogę powiedzieć, że w efekcie pracy nad Krokami moja postawa wobec życia, ludzi i wszystkiego, co ma związek z Bogiem, znacznie się polepszyła i uległa przemianie.

17 lutego 2011

Miłość w ich oczach


Zmiany, które dostrzegałem w przybyłych do Wspólnoty nowicjuszach, pomogły mi wyzbyć się lęku i zmienić moje nastawienie z negatywnego na pozytywne. Widziałem miłość w ich oczach i pozostawałem pod wrażeniem tego, jak wiele znaczyła dla nich ich zachowywana dzień po dniu trzeźwość. Dzielnie zmierzyli się z Krokiem Drugim i uwierzyli, że Siła Większa od nich samych przywraca im poczytalność i zdrowie duchowe. Natchnęło mnie to wiarą we Wspólnotę i dało nadzieję, że także mnie ona pomoże.Odkryłem, że Bóg* może być miłością - a nie karzącym sędzią, którego obawiałem się, zanim wstąpiłem do AA. Odkryłem też, że był On przy mnie przez wszystkie te straszne lata i towarzyszył mi w moich kłopotach. Dziś wiem, że to właśnie On przyprowadził mnie do Wspólnoty i że dzięki niemu jestem cudem.

16 lutego 2011

Zobowiązać się i zaangażować


W procesie mojego zdrowienia nadeszła taka chwila, gdy trzeci wers "Modlitwy o pogodę ducha" - mówiący o "odróżnieniu jednego od drugiego" - pozostawił niezatarty ślad w moim umyśle. Od tamtej pory stałem się na zawsze świadom faktu, że każde moje działanie, słowo i myśl są zgodne, albo niezgodne z zasadami Programu. Nie mogłem już dłużej chować się za parawanem racjonalizacji lub związanego z moją chorobą szaleństwa. Jeśli miałem zbudować dla siebie (a zatem i dla tych, których kocham) radosne życie, to pozostało mi tylko jedno wyjście: przyjęcie na siebie zobowiązań, dokonanie wysiłku zaangażowania, narzucenie sobie dyscypliny i odpowiedzialności.

15 lutego 2011

Podjęcie działania


Jedną z najważniejszych obietnic jaką dało mi AA - oprócz wolności od alkoholu - jest zdolność do podjęcia "działania we właściwym kierunku". Podobno obietnice z a w s z e się materializują, jeśli tylko nad nimi p r a c u j ę. Nie sprawdza się więc snucie fantazji na ich temat, roztrząsanie ich, prawienie o nich kazań czy traktowanie ich powierzchownie. Jeśli będę to robił, pozostanę nieszczęsnym, pijanym "na sucho" alkoholikiem, który oddaje się racjonalizowaniu. Podejmując zaś działanie i stosując Dwanaście Kroków we wszystkich moich poczynaniach, zbuduję takie życie, o jakim nie śmiałem nawet marzyć.

14 lutego 2011

Oczekiwania a nie żądania


Częstym tematem mityngów jest kwestia radzenia sobie z oczekiwaniami. Nie ma nic złego w spodziewaniu się postępów we własnym rozwoju, w oczekiwaniu czegoś dobrego od życia lub liczeniu na przyzwoite traktowanie ze strony innych. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy moje oczekiwania zmieniają się w żądania. Nie zawsze dostanę to, czego sobie życzę, i nie zawsze sprawy potoczą się po mojej myśli - ponieważ od czasu do czasu ludzie mogą mnie zawieść. Tak więc , pytanie brzmi "Jak na to zareaguję?" Czy będę użalał się nad sobą? Czy może zaufam mocy Boga* i uwierzę, że moje pozorne niepowodzenia obróci On w dobrodziejstwa? Może zapytam Go, czego mam się na tych doświadczeniach nauczyć? Może - -choćby nie wiem co - będę wciąż robił to, co uważam za słuszne? Może znajdę czas na to, aby moją wiarą i spotykającymi mnie błogosławieństwami podzielić się z innymi?

13 lutego 2011

Nie da się wytrzeźwieć "przez mózg"


Nawet najbardziej błyskotliwy umysł nie stanowi ochrony przed chorobą alkoholową. Nie da się wytrzeźwieć "przez mózg". Staram się pamiętać, że inteligencja jest daną od Boga* cechą, z której mogę korzystać; jest radością - tak jak zdolności taneczne, malarskie czy stolarskie. Nie czyni mnie ona lepszym od innych, ani też nie jest szczególnie użytecznym narzędziem zdrowienia; poczytalność i zdrowie duchowe przywraca mi Siła Większa niż ja sam - a nie wysoki współczynnik inteligencji czy stopnie naukowe

12 lutego 2011

Źródło naszych kłopotów


Jakże zadziwaiające jest odkrycie, że świat i wszyscy ludzie będą istnieli i świetnie dadzą sobie radę - ze mną czy beze mnie! Jakaż ulgę przynosi świadomość, że ludzie, rzeczy i miejsca będą trwać w doskonałym stanie bez mojej kontroli i kierownictwa. Nie sposób wyrazić słowami zachwytu, jaki płynie z mojej wiary w to, że oprócz mnie i poza mną istnieje jakaś Siła Większa niż ja sam.
Ufam, że poczucie odzdzielenia od Boga*, jakiego dziś doświadczam, pewnewgo dnia zniknie. A na razie wiara musi posłużyć mi za drogę ku centrum mojego życia.

11 lutego 2011

Granice polegania na sobie


Wszystkie moje wady odgradzają mnie od woli Boga*. Gdy lekceważę moją więź z Nim, muszę polegać wyłącznie na sobie i samotnie stawiać czoło światu i swojej chorobie. Moja samowola nigdy nie przyniosła mi szczęścia ani poczucia bezpieczeństwa - jej jedynym efektem było niezadowolenie i życie w lęku. Bóg* pozwala, bym do Niego powrócił i przyjął od Niego dar pogody ducha, spokoju i dobrego samopoczucia. Jednakże najpierw muszę być gotów do uznania swoich lęków, zrozumienia ich źródeł i ujrzenia siły ich oddziaływania na mnie. Często proszę Boga*, aby pomógł mi dostrzec, w jaki sposób sam się od niego odgradzam.

10 lutego 2011

Dotknąć "wymiaru duchowego"


Doświadczenie duchowe może polegać na uzmysłowieniu sobie, że życie, które dotychczas wydawało się puste i pozbawione znaczenia, jest w istocie radosne i spełnione. W moim obecnym życiu codzienna modlitwa i medytacja połączona ze stosowaniem Dwunastu Kroków, zaowocowały spokojem wewnętrznym i poczuciem przynależności, których mi tak bardzo brakowało , gdy piłem.

8 lutego 2011

Służenie i pomaganie to lekarstwo


Regularne uczęszczanie na mityngi, służenie i pomaganie innym - to lekarstwo, które wielu wypróbowało i uznało za skuteczne. Gdy oddalam się od podstawowych zasad Programu, do głosu dochodzą moje dawne nawyki i moje stare ja, ze wszystkimi jego lękami i wadami.Najwyższym i ostatecznym celem każdego uczestnika Wspólnoty jest trwała trzeźwość, osiągana dzień po dniu.

7 lutego 2011

Droga do wiary


Przez moje ostatnie picie wylądowałem w szpitalu, kompletnie załamany. Właśnie wtedy przemknęło mi przed oczyma całe moje dawne życie. Uświadomiłem sobie, że za sprawą picia skazałem siebie na przeżycie wszystkich możliwych koszmarów. Moja własna samowola i obsesja picia wtrąciły mnie w otchłań halucynacji, urwanych filmów i bezbrzeżnej rozpaczy. W końcu pokonany, zwróciłem się do Boga* o pomoc. Jego Obecność kazała mi uwierzyć. Uwolniono mnie od przymusu picia, a wraz z nim opuściły mnie też iluzje i zwidy. Teraz niczego się już nie boję. Wiem, że jestem poczytalny i że wiodę zdrowe i odpowiedzialne życie.

5 lutego 2011

Wspaniałe uwolnienie


Od chwili kiedy przestałem kwestionować, mogłem zacząć dostrzegać i odczuwać. Właśnie wtedy Drugi Krok stopniowo i niepostrzeżenie zaczął towarzyszyć mi w życiu. Trudno mi powiedzieć, przy jakiej okazji i którego dnia uwierzyłem w Siłę Większą ode mnie, ale z całą pewnością mam tę wiarę dzisiaj. Aby to osiągnąć musiałem jedynie zaprzestać walki i stosować całą resztę programu AA z Taką gorliwością, na jaką było mnie stać.

4 lutego 2011

Kiedy brak wiary


Byłem tak pewien, iż Bóg mnie zawiódł, że choć w głębi duszy wiedziałem, że bezpodstawnie, to w końcu się zbuntowałem, na całego oddając się piciu. Moja wiara obróciła się w gorycz, i to wcale nie przypadkiem. Ci, którzy niegdyś mocno wierzyli, boleśniej przeżywają osiągnięcie dna. Mimo że przyszedłem do AA, odnowienie mojej wiary zabrało trochę czasu. Na poziomie intelektualnym byłem wdzięczny, że przetrwałem tak wielki upadek, ale moje serce przepełniał chłód. Jednak trzymałem się programu AA, gdyż inne możliwości niezbyt mi się uśmiechały...! Wciąż wracałem do Wspólnoty i z czasem moja wiara rozkwitła na nowo.

2 lutego 2011

Poczytalność i zdrowie duchowe


"UWIERZYŁEM" - taką oto ustną deklarację swoich przekonań składałem, gdy tak mi się akurat podobało lub gdy sądziłem, że wywrze to dobre wrażenie. Ale tak naprawdę, nie ufałem Bogu.
Nie wierzyłem, ze moja osoba Go obchodzi. Wciąż usiłowałem zmienić to, czego nie byłem w stanie zmienić. Z czasem, zdegustowany, odwróciłem kota ogonem, mówiąc: "Skoro jesteś taki wszechmocny, sam się tym zajmij". A On to zrobił. Zacząłem otrzymywać rozwiązania moich najskrytszych i najtrudniejszych problemów, niekiedy w najmniej oczekiwanym momencie: kiedy jechałem do pracy, jadłem lunch albo smacznie spałem. Uświadomiłem sobie, że to nie ja wpadłem na te rozwiązania - zesłała mi je Siła Większa niż ja sam. I tak to, uwierzyłem.

31 stycznia 2011

Nasze wspólne dobro jest najważniejsze


Nasze tradycje są kluczowym elementem w procesie ukrócania ego, który jest konieczny do osiągnięcia i zachowania trzeźwości w AA. Tradycja Pierwsza przypomina mi, że moje zdrowienie nie jest moim dziełem ani zasługą i że to nie ja nim kieruję. Umieszczenie na pierwszym miejscu naszego wspólnego dobra przypomina mi, że w zetknięciu z Programem nie powinienem wcielać się w rolę lekarza - nadal jestem tylko jednym z pacjentów. Oddział zbudowali skromni i nie szukający rozgłosu pierwsi założyciele. Gdyby nie ich wysiłek, prawdopodobnie bym już nie żył. Niewielu alkoholikom udałoby się wyzdrowieć bez pomocy grupy.
Aktywne uczestnictwo we wciąż ponawianym akcie kapitulacji woli pozwala mi odejść od potrzeby dominacji i pragnienia uznania - a obydwie te skłonności odgrywały istotną rolę w moim piciu. Podporządkowanie moich indywidualnych potrzeb i pragnień większemu dobru, jakim jest wzrost i rozwój grupy, przyczynia się do umocnienia jedności Wspólnoty, będącej fundamentem całego zdrowienia. Pomaga mi to pamiętać, że całość to coś więcej niż li tylko suma poszczególnych elementów.

31.01

30 stycznia 2011

Wolność od...Wolność ku...


Dla mnie wolność oznacza zarówno wolność od czegoś jak i k u czemuś. Dzięki pierwszemu rodzajowi wolności, cieszę się wolnością od zniewolenia alkoholem. Cóż za ulga! Z czasem zaczynam też doświadczać wolności od lęku - lęku przed ludźmi, przed brakiem bezpieczeństwa finansowego, przed zobowiązaniami i zaangażowaniem się, przed porażką, przed odrzuceniem. Następnie zaczynam czerpać radość z wolności ku czemuś - z tego, że mając wolność wyboru, mogę dziś wybrać trzeźwość, bycie sobą, wyrażanie swego zdania, przeżycie spokoju ducha i umysłu, doznanie obdarzania miłością i przyjmowanie jej, poczucie wzrostu i rozwoju duchowego. Tylko jak mam osiągnąć taką wolność? Wielka Księga jasno stwierdza, że nim w połowie dokonam zadośćuczynienia, to poznam "nową" wolność - nie dawną samowolę i robienie, co mi się żywnie podoba, nie bacząc na innych, tylko nową wolność, dzięki której w moim życiu spełnią się wszystkie obietnice Programu. Jakaż to radość - być wolnym!

30.01

29 stycznia 2011

Radość dzielenia się


Radością i wdzięcznością napawa mnie świadomość, że każdy nowicjusz, z którym dzielę się swoim doświadczeniem, ma szansę zaznać takiej samej ulgi, jakiej ja zaznałem we Wspólnocie. Czuję, że wszystko, o czym się mówi i pisze w AA, stanie się dla niego osiągalne - tak jak stało się osiągalne dla mnie - jeśli tylko wykorzysta daną mu możliwość i poważnie potraktują cały Program

29.01

Skarb przeszłości


Jakimże darem jest dla mnie uświadomienie sobie, że wszystkie te z pozoru bezużyteczne lata picia wcale nie poszły na marne! Nawet najbardziej upodlające i upokarzające doświadczenia zamieniają się w potężne narzędzia, którymi można pomóc innym w zdrowieniu. Samemu zgłębiwszy otchłań wstydu i rozpaczy, mogę z miłością i współczuciem wyciągnąć pomocną dłoń.

28.01

27 stycznia 2011

Wolność od poczucia winy


Gdy staję się gotów zaakceptować swoją bezsilność, zaczynam rozumieć, że obwinianie siebie za wszystkie kłopoty w moim życiu może być egocentrycznym powrotem do poczucia beznadziei. Proszenie o pomoc i wsłuchiwanie się w przesłanie zawarte w Krokach i Tradycjach Programu umożliwiają mi zmianę postaw opóźniających moje zdrowienie. Zanim wstąpiłem do AA, moje pragnienie aprobaty ze strony ludzi obdarzonych władzą i pozycją było tak przemożne, że gotów byłem poświęcić siebie i innych, aby zdobyć bezpieczny punkt zaczepienia w świecie. Niezmiennie kończyło się to żalem i zgryzotą. "Na Programie" znajduję prawdziwych przyjaciół, którzy mnie kochają i którym chce się pomagać mi, abym mógł poznać prawdę o sobie. Z pomocą Dwunastu Kroków jestem w stanie zbudować lepsze życie, wolne od winy i wyszukiwania dla siebie usprawiedliwień.

27.01

26 stycznia 2011

Bezwzględna uczciwość


- Jestem alkoholikiem. Jeśli będę pił, to umrę.
Ileż siły, energii i emocji rodzi we mnie to proste stwierdzenie! A przecież jest to w zasadzie wszystko, co muszę dziś wiedzieć. Czy chcę dziś pozostać przy życiu? Czy chcę dziś utrzymać trzeźwość? Czy chcę dziś poprosić o pomoc i udzielić jej jakiemuś alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi? Czy rozumiem swoje dramatyczne położenie? Co muszę dziś zrobić, aby przeżyć ten dzień w trzeźwości?

26.01

25 stycznia 2011

Zaangażowanie


Rozumiem, że służba ma żywotne znaczenie dla zdrowienia, ale często zastanawiam się: "Co mogę zrobić?" Winienem po prostu zacząć od wykorzystania okazji, jakie stwarza mi dzisiejszy dzień - rozejrzeć się wokół i sprawdzić, gdzie, jak i komu mogę się przydać. Może trzeba na przykład opróżnić z niedopałków popielniczki? Czy mam sprawne ręce i nogi, żeby to zrobić? I nagle, w tak prosty sposób, okazuję zaangażowanie! Najlepszy mówca na mityngu spikerskim może fatalnie parzyć kawę; analfabeta może najcieplej przyjmować tych, którzy przyszli na mityng po raz pierwszy; komuś, kto lubi sprzątać po mityngu, mogą sprawiać kłopot formalności bankowe - a jednak każda z tych osób i każde z tych zajęć jest niezbędne do tego, aby grupa działała i spełniała swój cel. Cud służby polega na tym, że gdy używam tego, co jest mi dane, to odkrywam, że mogę zrobić znacznie więcej niż przypuszczałem.

24.01

Nie komplikuj


Po wielu latach zachowywania trzeźwości, od czasu do czasu stawiam sobie pytanie:"Czy to naprawdę może być aż takie proste?" A potem na mityngach, spotykam niegdysiejszych cyników i sceptyków, którzy dzięki AA wyrwali się z piekła nałogu - uporządkowali swoje życie, nauczyli się znosić siebie i świat bez pomocy alkoholu, podzielili swój czas na dwudziestoczterogodzinne odcinki i żyją w teraźniejszości, stosują kilka zasad Programu najlepiej jak potrafią. Gdy widzę to wszystko, po raz kolejny uzmysławiam sobie, że chociaż nie zawsze jest łatwo, to Program działa - o ile tylko niczego zbytnio nie komplikuję.

22.01

Wiara przez okrągłą dobę


Kwintesencja mojej duchowości - i trzeźwości - zasadza się na dwudziestoczterogodzinnej wierze w Siłę Wyższa. Przystępując do wszystkich codziennych zajęć i poczynań, powinienem zdawać się na Boga, jakkolwiek Go pojmuję. Jakże uspokajające jest dla mnie przeświadczenie, że Bóg działa w ludziach i poprzez nich! Czy w codziennych chwilach wytchnienia umiem przypomnieć sobie konkretne przykłady Jego Obecności? Czy zadziwia mnie i podnosi na duchu fakt, że On aż tyle razy w oczywisty sposób okazał swoją moc? Po brzegi przepełnia mnie wdzięczność za to, że Bóg uczestniczy w moim życiu i zdrowieniu.Gdyby nie działanie tej wszechmocnej Siły we wszystkich moich poczynaniach, znów popadłbym w chorobę - a może nawet umarł.

Wiara musi być w nas i przemawiać przez nas dwadzieścia cztery godziny na dobę. Inaczej zginiemy!
> ANONIMOWI ALKOHOLICY, STR13

Czy napicię się może pomóc


Gdy jeszcze piłem, na sytuacje jakie niesie życie, nie umiałem odpowiadać jak inni, zdrowsi ode mnie ludzie. Najdrobniejszy incydent wprawiał mnie w stan, w którym wierzyłem, że muszę się napić, aby zagłuszyć swoje uczucia. Ale zagłuszanie ich nie polepszało sytuacji, toteż dalej szukałem ucieczki, sięgając po następną butelkę.Dziś muszę być świadom swojego uzależnienia od alkoholu. Nie mogę sobie pozwolić na złudne przekonanie, że potrafię kontrolować moje picie - gotów byłbym znów pomyśleć, że kontroluję swoje życie. A iluzoryczne poczucie kontroli fatalnie wpływa na moje zdrowienie.

18.01

Szczęście przychodzi niepostrzeżenie


Prostota programu AA uczy mnie, że szczęście nie jest czymś, czego mogę "żądać" lub "domagać się". Przychodzi ono do mnie po cichutku, gdy służę sobą innym. Kiedy wyciągam pomocną dłoń do nowicjusza lub kogoś, kto wrócił do Wspólnoty po zapiciu, z nieopisaną wdzięcznością i szczęściem odkrywam, że umacniam tym swoją własną trzeźwość.

17.01

Dosięgnąć dna


Sięgnięcie dna otworzyło mi umysł i uczyniło mnie chętnym do spróbowania czegoś innego niż picie. Ja osobiście, spróbowałem uczestnictwa w AA. Moje nowe życie we Wspólnocie przypominało trochę naukę jazdy na rowerze: AA stało się dla mnie zarówno polem treningowym, jak i wspierającym nauczycielem. Nie żebym od początku aż tak bardzo chciał pomocy - po prostu nie chciałem już więcej cierpieć. Moje pragnienie, by nie sięgnąć znów dna, okazało się silniejsze niż moje pragnienie picia. I na początku właśnie to utrzymywało mnie w trzeźwości. Ale po jakimś czasie wziąłem się za Kroki i pracowałem nad nimi najlepiej jak potrafiłem. I szybko uświadomiłem sobie, że moje postawy i działania ulegają zmianie - choćby tylko nieznacznej. I tak, dzień po dniu, osiągnąłem zgodę na siebie i spokój z innymi, i moje rany zaczęły się goić. Dziękuje Bogu za pole treningowe i wspierającego nauczyciela - czyli za Anonimowych Alkoholików.

16.01

Niczego nie żałuj


Gdy przetrzeźwiałem, zacząłem uzmysławiać sobie, jak wiele czasu i spraw zmarnotrawiłem w życiu - i ogarnęło mnie wówczas przytłaczające poczucie winy i żal z powodu straconej przeszłości. Kroki Czwarty i Piąty ogromnie mi pomogły uleczyć w sobie te zakłócające spokój odczucia. Dowiedziałem się, że mój egoizm, egocentryzm i nieuczciwość miały swe źródło przede wszystkim w alkoholu i że nadużywałem go dlatego, że jestem od niego uzależniony. Teraz widzę, że nawet najdrastyczniejsze z moich dawnych doświadczeń mogą przemienić się w złoto, ponieważ jako trzeźwiejący alkoholik mogę się nimi podzielić, a tym samym - pomóc innym alkoholikom, zwłaszcza nowicjuszom. Utrzymując od kilkunastu lat trzeźwość w AA, nie żałuję już przeszłości; jestem po prostu wdzięczny, że umiałem być świadom Bożej miłości i pomocy, jaką mogę służyć innym we Wspólnocie.

14.01

Nic sie nie dzieje z dnia na dzień


"Wystarczy, że nie będę pić, a wszystko dobrze się ułoży". Gdy nieco przetrzeźwiałem, po raz pierwszy zobaczyłem, jakim rozgardiaszem stało się przez lata picia moje życie. Miałem problemy w domu i w pracy; kłopoty natury finansowej i prawnej; kurczowo trzymałem się starych przekonań religijnych; byłem skłonny pozostawać ślepy na niektóre cechy mojego charakteru, gdyż kazałyby mi one ujrzeć siebie jako osobę beznadziejną i mogłyby mnie znów popchnąć do ucieczki przed sobą i życiem. Wskazówki, jakie znalazłem w Wielkiej Księdze, pomogły mi rozwiązać w s z y s t k i e moje problemy. Jednak nie stało się to z dnia na dzień ani też na pewno nie samoczynnie, bez żadnego wysiłku z mojej strony. Trzeba, bym zawsze umiał docenić miłosierdzie Boże i dobrodziejstwa, jakie kryją się w każdym problemie, w obliczu którego staję.

13.01

Stuprocentowa refleksja


Na długo przed tym, zanim zdołałem uzyskać trzeźwość w AA, wiedziałem z całą pewnością, że alkohol mnie zabija - ale pomimo tej wiedzy nie byłem w stanie zaprzestać picia. Gdy więc zetknąłem się z Krokiem Pierwszym, bez trudu przyznałem, że brak mi mocy, która pozwalałaby mi nie pić. Ale czy przestałem kierować swoim życiem? Ależ skąd, nigdy! Toteż pięć miesięcy po wstąpieniu do AA wróciłem do picia, nie rozumiejąc dlaczego.
Później, gdy ponownie zjawiłem się w AA, liżąc rany, dowiedziałem się, że Krok Pierwszy jest jedynym, który można "postawić" ze stuprocentową perfekcją; i ze jedynym sposobem na to, by "przerobić'' go w stu procentach, jest w stu procentach go przyjąć. Miało to miejsce wiele dwudziestoczterogodzinnych odcinków czasu temu i od tamtej pory nie musiałem już więcej "podchodzić" do tego Kroku.


11.01

Zjednoczenie w wysiłku


Przyszedłem do AA, ponieważ nie byłem już w stanie kontrolować mojego picia. Może popchnęły mnie do tego utyskiwania mojej żony, a może interwencja policji; a może to ja sam wiedziałem w głębi serca, że nie potrafię pić tak jak inni - ale nie chciałem się do tego przyznać, gdyż wizja życia bez alkoholu napawała mnie przerażeniem. Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet zjednoczonych w wysiłku przeciwko wspólnej nam wszystkim, śmiertelnej chorobie. Życie każdego z nas jest powiązane z życiem wszystkich pozostałych, tak jak łączą się ze sobą życia rozbitków, którzy przetrwali katastrofę na szalupie ratunkowej. Jeśli będziemy zgodnie współdziałać, to b e z p i e c z n i e d o p ł y n i e m y d o b r z e g u.



10.01

Działanie opatrznośći


W moim przypadku, działanie Opatrzności (rozumianej jako przejaw boskiej opieki i przewodnictwa) nastąpiło wtedy, gdy doświadczyłem całkowitego bankructwa, jakie niesie ze sobą aktywny alkoholizm - z mojego życia zniknęło wszystko co miało znaczenie. Zadzwoniłem do AA i od tamtej chwili moje życie radykalnie się zmieniło. Kiedy przypominam sobie ów szczególny moment, to wiem, że Bóg działał w moim życiu już na długo przed tym, zanim byłem w stanie uznać i zaakceptować jakiekolwiek koncepcje natury duchowej. Ten pojedynczy akt Opatrzności sprawił, że odstawiłem kieliszek i rozpocząłem moją podróż ku trzeźwości. Dzięki boskiej opiece i przewodnictwu, moje życie wciąż na nowo się przede mną otwiera. Krok pierwszy - w którym uznałem swoją bezsilność wobec alkoholu i to, że nie kieruję swoim życiem - nabiera dla mnie, dzień po dniu, coraz głębszego znaczenia: we wspólnocie AA, która uratowała mi życie i ciągle mi je daje.



09.01

Czy mam wybór


Moja bezsilność wobec alkoholu nie przemija z chwilą, gdy zaprzestaję picia. Chcąc zachować trzeźwość, wciąż nie mam wyboru - nie mogę pić. M a m natomiast wybór co do tego, żeby przyjąć "pomoc duchową" (Anonimowi Alkoholicy, str 21). Gdy to robię, moja Siła Wyższa uwalnia mnie od braku wyboru - i utrzymuje mnie w trzeźwości j e s z c z e j e d e n d z i e ń. Gdybym sam umiał dziś wybrać n i e p i c i e, po cóż byłoby mi potrzebne AA albo Siła Wyższa?



08.01

Punkt zwrotny


Co dzień znajduję się w jakimś punkcie zwrotnym. Moje myśli i działania mogą popchnąć mnie ku rozwojowi albo zepchnąć na drogę starych nawyków i picia. Czasem punkty zwrotne oznaczają początek - na przykład, gdy zamiast kogoś surowo skrytykować, zaczynam go chwalić, albo gdy zamiast męczyć się samemu, zaczynam prosić innych o pomoc. Kiedy indziej punkty zwrotne oznaczają koniec - na przykład, gdy wyraźnie widzę, że powinienem przestać hodować urazę albo oddawać się krzywdzącemu samolubstwu. Co dzień wiele moich niedostatków wystawia mnie na pokusę; ale dzięki temu też co dzień mam okazję uświadomić je sobie. Co dzień, w takiej czy innej formie, dają o sobie znać moje wady: potępianie siebie, skłonność do uciekania, złość, zarozumialstwo, chciwość, pycha.
Korzystanie z półśrodków w celu pozbycia się tych wad tylko paraliżuje moje wysiłki. Jedynie gdy z całkowitym oddaniem proszę o pomoc Boga, to staję się chętny - i zdolny - do zmiany.


07.01

Zwycięstwo poprzez kapitulacje


Gdy alkohol objął swym wpływem każdy aspekt i zakątek mojego życia, gdy butelki stały się symbolem całego mego pobłażania sobie i przyzwolenia na wszystko, gdy wreszcie zrozumiałem, że o własnych siłach nie pokonam potęgi alkoholu - wówczas uświadomiłem sobie, ze ostatnią deską ratunku może być dla mnie tylko kapitulacja. Poddając się, odniosłem zwycięstwo - zwycięstwo nad własnym egoizmem i wygodnictwem, zwycięstwo nad moim upartym opieraniem się życiu, jakie zostało mi dane. Gdy zaprzestałem walki - z kimkolwiek i czymkolwiek - wkroczyłem na drogę trzeźwości, pogody ducha i spokoju.


5.01

4 stycznia 2011

Zacznij od miejsca w krórym jesteś


Zwykle łatwo mi jest być miłym wobec ludzi z AA i tam, gdzie odbywają się mityngi. Gdy pracuję nad zachowaniem trzeźwości, to razem z innymi uczestnikami AA świętuję wspólne nam wszystkim doświadczenie wyrwania się z piekła nałogu. Przeważnie nietrudno jest okazać zadowolenie i życzliwość wobec moich starych i nowych przyjaciół "na Programie".
Jednak w domu czy w pracy sprawy mogą mieć się inaczej. Właśnie w sytuacjach zaistniałych w tych dwóch dziedzinach życia najwyraźniej uwidaczniają się małe codzienne frustracje, które sprawiają, że z trudem zdobywamy się na uśmiech, życzliwe słowo lub uważne wysłuchanie drugiego człowieka. Toteż to właśnie poza Wspólnotą staję w obliczu prawdziwego sprawdzianu, który pokazuje, czy z powodzeniem kroczę drogą wytyczoną przez Dwanaście Kroków.

3 stycznia 2011

Bezsilność


Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować swoim życiem

Nie na darmo już w Pierwszym Kroku jest mowa o bezsilności: uznanie własnej bezsilności wobec alkoholu stanowi podwalinę procesu zdrowienia. Dowiedziałem się, że nie mam ani siły, ani kontroli, o których myślałem kiedyś, że je posiadam. Jestem bezsilny wobec tego, że czasem o włos spóźniam się na autobus. Jestem bezsilny wobec tego, jak inni pracują ( lub nie pracują ) nad Krokami. Ale dowiedziałem się także, że wobec wielu spraw n i e j e st e m bezsilny. Nie jestem bezsilny wobec mojego wewnętrznego nastawienia. Nie jestem bezsilny wobec swojej skłonności do negatywnych myśli i postaw. Nie jestem bezsilny wobec przyjęcia odpowiedzialności za swoje zdrowienie. Dysponuję siłą, która pozwala mi wywierać pozytywny wpływ na mnie samego, na tych, których kocham, i na świat, w którym żyję.

2 stycznia 2011

Najpierw fundament


Praktykowanie programu AA przypomina budowanie domu. Najpierw musiałem położyć solidny fundament z betonu, na którym mógłbym postawić dom; dla mnie równało się to zaprzestaniu picia. Ale niezbyt wygodnie jest żyć na betonowym fundamencie bez żadnej ochrony, wystawionym na oddziaływanie gorąca, zimna, wiatru, deszczu. Tak więc, na fundamencie tym zbudowałem pokój, gdy zaczołem stosować program AA. Pierwszy pokój chwiał się w podstawach, bo nie miałem jeszcze wprawy w tej pracy. Ale z biegiem czasu, wprowadzając Program w życie, nauczyłem się budować coraz stabilniejsze pokoje. Im dłużej praktykowałem i im więcej budowałem, tym wygodniejszy i szczęśliwszy stawał się dom, który teraz mam i w którym mieszkam.